Na pytanie „dlaczego?” długo w ogóle nie próbowano szukać odpowiedzi. Anglicy nie grzeszyli skromnością, a buta oraz wyższość nad każdym, kto mieszkał za English Channel, widoczna była w każdym ich słowie oraz geście.
Do tego stopnia, że przed wojną nie uznawali za stosowne brać udział w mistrzostwach świata, wychodząc z założenia, że tytuł należy im się z definicji. Kiedy już zaś zrewidowali poglądy, na pierwszych swoich mistrzostwach świata przegrali z Amerykanami – półamatorami, którzy przed wyjazdem na mundial musieli wziąć urlopy w pracy.
Najwyraźniej nie dało to Anglikom do myślenia, skoro trzy lata później Węgrzy pokonali ich 6:3 na Wembley i 7:1 w Budapeszcie. Kiedy dwanaście lat później Anglia zdobyła tytuł mistrza świata, uznała, że wszystko działa jak należy i żadne reformy nie są potrzebne. No to po siedmiu kolejnych latach mundial z głowy wybili im Polacy. I tak dalej, i tak dalej. Ostatnim przykładem rozczarowań jest finał mistrzostw Europy z roku 2020 przegrany z Włochami na Wembley po rzutach karnych (1:1 k. 2:3).
„W poszukiwaniu zaginionej chwały”
Angielski dziennikarz Paul Hayward napisał książkę „W poszukiwaniu zaginionej chwały. Historia reprezentacji Anglii 1872–2022”, która niedawno ukazała się nakładem wydawnictwa SQN. Na blisko 700 stronach opisał wszystko to, co działo się z angielską reprezentacją w ciągu 150 lat jej istnienia.
Nie wiem, ilu jest na świecie autorów, którzy mogliby podjąć się takiego zadania, ale 59-letni Hayward jest na pewno jednym z niewielu. Na jego korzyść przemawiają wiek, doświadczenie, znajomość historii brytyjskiego futbolu oraz setki przeprowadzonych wywiadów z najważniejszymi ludźmi angielskiej piłki, do których autorowi spoza Wysp Brytyjskich nawet trudno byłoby się zbliżyć.