Mam mieszane odczucia. Z jednej strony to wydarzenie, bo wcześniej nikt tego nie dokonał, a z drugiej zdaję sobie sprawę, że to tylko II liga, a więc trzeci poziom rozgrywkowy – mówi Tomasz Pikul, autor wielotomowej monografii sekcji piłkarskiej GKS-u Katowice, pytany o świetną serię, jaką notuje obecnie drużyna z Bukowej. Środowa wygrana (2:1) w Bytowie była już siódmą z rzędu. Takiej passy GieKSa na szczeblu centralnym nie zanotowała w swych 56-letnich dziejach nigdy.
Jeden z klocków
Prócz ostatniego zwycięstwa z Bytovią, na świetną serię składają się też pełne pule zgarnięte w konfrontacjach z Błękitnymi Stargard (5:0), Garbarnią Kraków (2:1), KKS-em Kalisz (4:1) Śląskiem II Wrocław (3:0), Wigrami Suwałki (2:1) oraz Motorem Lublin (2:1).
– Może wręcz głupio to zabrzmi, ale życzyłbym sobie, byśmy po latach… szczególnie tego nie wspominali. To przecież znaczyłoby, że wkrótce czekają nas bardziej znaczące sukcesy. Najważniejsze będzie, jeśli awansujemy nie tylko do I ligi, ale nie zatrzymując się od razu zaatakowali ekstraklasę. To byłby bardzo ważny moment. Siódma wygrana w II lidze? Super, fajnie, ale to tylko klocek do zbudowania czegoś większego. Często patrzę na obecne losy GieKSy przez pryzmat straconego pokolenia kibiców. Jakkolwiek patrzeć, od 14 lat nie było żadnego awansu i tylko jeden spadek. Taka seria, jaką obecnie notuje drużyna, jest fajna dla młodych. Mogą przeżyć choć namiastkę tego, co kiedyś my, starzy… – zawiesza głos Pikul.
Drużyna Rafała Góraka przebiła osiągnięcia zespołów Oresta Lenczyka (1990/91), Pawła Kowalskiego (1999/2000) oraz Piotra Piekarczyka (2006/07), które pokonywały rywali po 6 razy z rzędu. Nie do pobicia wydaje się seria z 2006 roku, kiedy to odbudowujący się na zgliszczach GKS wygrał pod wodzą Henryka Górnika 14 kolejnych spotkań. To pamiątka z IV-ligowych czasów…
– W IV lidze byliśmy jak słoń w składzie porcelany – uśmiecha się kronikarz.