Nocą z 23 na 24 lutego 2022 roku czterokrotni mistrzowie kraju wracali ze spotkania pucharowego. Nastroje były kiepskie, bo odpadli z rywalizacji. Jeszcze nie wiedzieli, że ostatnia syrena meczu była końcem historii klubu. A także ostatnim akordem Pucharu Ukrainy w tamtym sezonie.
Hala w Iwano-Frankiwsku pełna była kibiców. Prodexim odpadł, choć nie przegrał – w pierwszym meczu w Chersoniu było 3:3, a w rewanżu 1:1. Rozstrzygnęła większa liczba bramek zdobytych na wyjeździe. Jedno trafienie Brazylijczyka Éwertona da Silvy – głową, co nietypowe w futsalu - było ostatnie w historii Prodeximu i nie wystarczyło do awansu.
Wiadomość o wojnie dotarła do zawodników i sztabu Prodeximu w autobusie. Opowiadali później, że telefony rozdzwoniły się ok. szóstej rano. Kiedy wjechali w obwód mikołajowski, konwoje samochodów pędziły już w przeciwnym kierunku. Oni byli jednymi z nielicznych, którzy jechali do Chersonia. Gdy mijali Czarnobajiwkę, dużą wieś w obwodzie chersońskim, zobaczyli pierwsze skutki rosyjskiego ataku, dym unoszący się nad zabudowaniami.
Jeszcze 24 lutego zawodnicy, którzy mogli od razu wyjechać samochodem, opuścili miasto, ale większość została i trafiła pod okupację. Był wśród nich Petro Szoturma, kapitan reprezentacji Ukrainy, który ponad miesiąc spędził w zajętym Chersoniu z żoną i dwójką małych dzieci. - Większość zespołu mieszkała w jednym miejscu. Wspierali się, pomagali sobie - opowiadał.