Zieliński już tydzień temu miał zaliczyć testy medyczne w Mediolanie. Jak informują włoskie media, nie wrócił z drużyną do domu po ligowym meczu z Milanem, co nie spodobało się prezesowi Napoli.
Już wcześniej wykreślił go z kadry na fazę pucharową Ligi Mistrzów. Tym samym odebrał Zielińskiemu szansę rywalizacji z Barceloną Roberta Lewandowskiego (pierwsze spotkanie już w środę). Jakby tego było mało, nasz pomocnik przesiedział również na ławce rezerwowych ostatni mecz Serie A z Genoą (1:1), choć jego koledzy męczyli się na boisku i dopiero w 90. minucie zdołali uratować punkt.
To najlepszy dowód na to, że w Neapolu już się z nim praktycznie pożegnali, a trener Walter Mazzarri swoimi rękami realizuje plan właściciela Aurelio De Laurentiisa, który graczy niepokornych zwykł zsyłać do rezerwy.
– W szatni w ogóle się nie zmienił, ale zdajemy sobie sprawę, że niebawem odejdzie. Czytałem, że podpisał już kontrakt, więc normalne jest, że myślami może być gdzie indziej i może nie być tak skoncentrowany jak w poprzednich latach – tłumaczył swoją decyzję Mazzarri.
Niepokonani od września
Zieliński miałby podpisać z Interem umowę do czerwca 2027 roku i za każdy sezon zarobić około 4,5 mln euro. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, zostanie pierwszym Polakiem, który zagra w tym klubie. Inter to jedno z ostatnich ważnych miejsc na futbolowej mapie, w którym nie było jeszcze naszego reprezentanta.