Przed rozpoczęciem eliminacji Euro 2024 tamtejsza reprezentacja była w rankingu FIFA pod koniec drugiej "setki", więc wielu skazywało ją na porażkę. Już marcowy remis z Czechami (0:0) był dla rywali ostrzeżeniem, a później przyszła wygrana z Polakami w Kiszyniowie (3:2). Później Mołdawianie pokonali Wyspy Owcze (1:0) i zremisowali w Warszawie (1:1).
Polska-Mołdawia 1:1: Jaki plan na Polskę miała Mołdawia?
Rywale na spotkanie z Polakami mieli jasny plan. - Nastawiliśmy się na mocną defensywę i szybkie kontry. Chcieliśmy jak najdłużej utrzymać korzystny wynik, a w razie możliwości samemu atakować. To się udało, skoro objęliśmy prowadzenie. Potem, przy 1:1, próbowaliśmy dotrwać do końca - wyjaśnia Virgiliu Postolachi, - To niespodzianka, że możemy się zakwalifikować do mistrzostw Europy, ale nie myślimy aż tak do przodu. Koncentrujemy się na każdym kolejnym spotkaniu i jeśli Bóg będzie z nami, to awansujemy.
Czytaj więcej
Michał Probierz mówi, że nie jest cudotwórcą, ale nie potrzeba magika, żeby pokonać przed własną publicznością Mołdawię, czyli jedną z najsłabszych reprezentacji w Europie. Nic dziwnego, że Polaków w niedzielę pożegnały gwizdy.
Kluczem do sukcesu w Warszawie była nie tylko gra w piłkę, ale także zaangażowanie na granicy agresji. Goście już w pierwszej połowie mieli 10 fauli i cztery żółte kartki. - Jeśli chcesz grać i pokazać się w takim meczu, to nie ma innej możliwości. Trzeba być agresywnym, mieć odpowiednie nastawienie. Druga strona musi czuć, że gra z przeciwnikiem, który łatwo się nie podda, bo także walczy o zwycięstwo - wyjaśnia Postolachi.
Co musi się stać, aby Mołdawia awansowała na Euro 2024?
Jego reprezentacja jest w grze o awans, bo traci punkt do Polaków i dwa do Czechów. Teraz Mołdawianie podejmą Albanię (17 listopada) oraz zagrają z Czechami w Ołomuńcu (20 listopada). Dwa zwycięstwa sprawią, że awansują na Euro 2024 bez oglądania się na wyniki innych spotkań. Wszystko mają w swoich rękach.