Przez całe mistrzostwa świata zmagał się z urazem i nie grał na swojej pozycji, a mimo to był najlepszym obok Wojciecha Szczęsnego piłkarzem reprezentacji Polski. Po jego odważnej akcji Piotr Zieliński mógł dać nam prowadzenie w spotkaniu 1/8 finału z Francją.
To był jego 50. mecz w kadrze – większość z nich rozegrał na lewej obronie, choć jest prawonożny. Przed mundialem wielu kibiców i ekspertów nie widziało go w składzie, a on potwierdził swoją wszechstronność. Pokazał, że może wypełnić lukę, z jaką próbują sobie poradzić kolejni selekcjonerzy. I potrafi się odnaleźć w różnych systemach – w grze z trójką lub czwórką obrońców.
Czytaj więcej
Ledwo opadły emocje po mundialu w Katarze, a już w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia wraca pierwsza z wielkich lig – angielska Premier League.
Przez lata prawa strona defensywy zarezerwowana była dla Łukasza Piszczka. Kiedy obrońca Borussii Dortmund zakończył karierę, wydawało się, że Bereszyński doczeka się swojej szansy i to on zostanie jego następcą. Ale najpierw grał tam Tomasz Kędziora, a potem polskie obywatelstwo otrzymał Matty Cash.
Bereszyński jednak nie marudził, stał się w reprezentacji człowiekiem do zadań specjalnych. U Jerzego Brzęczka, później u Paulo Sousy i Czesława Michniewicza.