Przez całe mistrzostwa świata zmagał się z urazem i nie grał na swojej pozycji, a mimo to był najlepszym obok Wojciecha Szczęsnego piłkarzem reprezentacji Polski. Po jego odważnej akcji Piotr Zieliński mógł dać nam prowadzenie w spotkaniu 1/8 finału z Francją.
To był jego 50. mecz w kadrze – większość z nich rozegrał na lewej obronie, choć jest prawonożny. Przed mundialem wielu kibiców i ekspertów nie widziało go w składzie, a on potwierdził swoją wszechstronność. Pokazał, że może wypełnić lukę, z jaką próbują sobie poradzić kolejni selekcjonerzy. I potrafi się odnaleźć w różnych systemach – w grze z trójką lub czwórką obrońców.