Szczęsny wreszcie został bohaterem meczu na wielkim turnieju. Obronił rzut karny Salema Aldawsariego, poradził sobie także z dobitką. Uratował skórę kolegom i Krystianowi Bielkowi, który faulował Saleha Alshehriego. Wszystko wydarzyło się pod koniec pierwszej połowy, kiedy Polacy prowadzili z Saudyjczykami 1:0. Prowadzili wbrew logice, gol okazał się nagrodą za minimalizm.
Była 39. minuta, kiedy po akcji Matty’ego Casha z Przemysławem Frankowskim piłka spadła w polu karnym pod nogi Roberta Lewandowskiego. Kapitan, wytrawny atleta, utrzymał ją w boisku, podniósł głowę, wycofał do Piotra Zielińskiego. Ten huknął pod poprzeczkę. Pierwsza tego dnia udana akcja przyniosła nam pierwszego polskiego gola z gry na mundialu od 2002 roku.
Czytaj więcej
Polska po wygraniu z Arabią Saudyjską w drugiej serii gier w grupie C ma na koncie cztery punkty,...
Wcześniej Polacy oddali inicjatywę, bo podczas tego mundialu rozsmakowali się w ostrożności. Decyzją trenera orężem zespołu uzbrojonego w Zielińskiego oraz Lewandowskiego została obrona. Pierwszy strzał oddaliśmy w 26. minucie. Granie w piłkę tego dnia długo sprawiało raczej przyjemność jednej drużynie. To rywale dryblowali, rozciągali akcje, szukali prostopadłych podań.
Trener Herve Renard przez lata inspirował Afrykanów, a teraz widzieliśmy, jak do grania w piłkę natchnął Saudyjczyków. Francuz wymarzył sobie drużynę postępującą zgodnie z prawidłami wprowadzonymi do światowego futbolu przez Juergena Kloppa - aktywną, atakującą pressingiem, szukającą raczej w futbolu heavy metalu niż muzyki klasycznej.