Trzy minuty wystarczyły Robertowi Lewandowskiemu, by zdobyć serca kibiców. Po ładnym podaniu Pedriego minął bramkarza i sprzed linii końcowej posłał piłkę do siatki. Padł w objęcia kolegów, 83 tys. ludzi na stadionie skandowało jego nazwisko. Trudno wyobrazić sobie lepsze powitanie na słynnym Camp Nou.
Po trzech sparingach w Ameryce, w których nie strzelił gola, polski napastnik na pewno poczuł ulgę i z każdym tygodniem powinno grać mu się łatwiej. Tym bardziej, że współpraca z kolegami wygląda naprawdę obiecująco, co widzieliśmy przy bramkach Pedriego, któremu odwdzięczył się dwiema asystami - efektowne było szczególnie odegranie piłki piętą przy golu na 4:0.