Euro: Te mecze wspomina się do dziś

Wśród decydujących meczów mistrzostw Europy bywały dreszczowce, które kibice wspominają do dziś.

Aktualizacja: 30.06.2016 20:29 Publikacja: 30.06.2016 19:21

Oliver Bierhoff – jego gole dały Niemcom mistrzostwo Europy w roku 1996

Oliver Bierhoff – jego gole dały Niemcom mistrzostwo Europy w roku 1996

Foto: AFP

Rzut karny Antonina Panenki wykonany w finale Euro 1976 Czechosłowacja – RFN, bajeczny gol Holendra Marco van Bastena w meczu przeciwko ZSRR (1988) czy złote trafienie Davida Trezegueta w finale Francja – Włochy w roku w 2000 – to chyba najsłynniejsze obrazki w 56-letniej historii mistrzostw Starego Kontynentu. Ale dramatycznych meczów, których przebieg do dziś trudno racjonalnie wyjaśnić, było jeszcze przynajmniej kilka.

Pierwszy miał miejsce w 1960 r. podczas premierowego Euro we Francji, kiedy mistrzostwa w ogóle mało kogo jeszcze interesowały. Do kwalifikacji zgłosiło się tylko 17 reprezentacji, a w ich trakcie – w co dziś trudno uwierzyć – mecz między Hiszpanią a ZSRR zakończył się walkowerem dla Związku Radzieckiego, bo hiszpański dyktator Francisco Franco zabronił swoim piłkarzom wyjazdu do komunistycznego kraju.

Mecz dreszczowiec został rozegrany w półfinale turnieju (w fazie finałowej występowały wtedy tylko cztery drużyny). 6 lipca na Parc des Princes w Paryżu Francuzi podejmowali Jugosłowian. Mecz był typową wymianą ciosów, ale na kwadrans przed końcem spotkania cało wychodzili z niej gospodarze, którzy prowadzili 4:2. Francuzi grali na luzie, finał mieli już w kieszeni.

To ich zgubiło. Jugosłowianie trzecią bramkę zdobyli w 75. min, kolejne padły w 78. i 79. min za sprawą Drazana Jerkovicia. Francuzi mieli jeszcze czas na uratowanie się, ale byli jak bokser po ciężkim nokaucie: skończyło się na 4:5. Jugosławia mogła później nawet wygrać całe mistrzostwa, bo w finale przeciwko ZSRR do przerwy prowadziła. Ostatecznie przegrała jednak 1:2.

W 1996 r. nikt się nie spodziewał, że w finale Euro rozgrywanego w Anglii wystąpią Czesi. Ale to właśnie oni walczyli o złoto na Wembley z Niemcami. Podopieczni Dusana Uhrina prowadzili od 59. min, kiedy rzut karny wykorzystał Patrik Berger.

Niemieccy piłkarze i kibice aż kipieli ze złości, bo karnego w ogólnie nie powinno być. Matthias Sammer wyciął wprawdzie szarżującego na bramkę Karela Poborskiego, ale doszło do tego dobry metr przed polem karnym, co było dokładnie widać na powtórkach.

Kilka minut później trener Niemców Berti Vogts wprowadził na boisko Olivera Bierhoffa i w 73. min to właśnie on wyrównał stan meczu. – Mówimy o sporcie, „dramat" jest tu pojęciem względnym. Istnieją jednak prawdziwe sportowe tragedie i to, co wydarzyło się w piątej minucie dogrywki, było właśnie jedną z nich – wspominał po latach grający w tym meczu Czech Pavel Nedved. – Bierhoff opanował trudną piłkę na linii naszego pola karnego, obrócił się i kopnął futbolówkę. Mimo że dwa razy zmieniała tor lotu, i tak wpadła do siatki. Koniec miesiąca marzeń. Wygrali oni, faworyci, a my dostaliśmy tylko srebrne medale i komplementy. Są piłkarze, którzy potrafią wpłynąć na historię turnieju, dotykając piłki zaledwie dwa razy. Oliver jest jednym z nich – mówił Czech.

Martyrologię reprezentacji Anglii na wielkich turniejach najłatwiej zilustrować meczem z Portugalią w ćwierćfinale Euro 2004. Po 90 min oraz trafieniach Michaela Owena i Heldera Postigi był remis. To był czas, kiedy FIFA zrezygnowała już z kontrowersyjnej zasady „złotego gola", nazywanego przez piłkarzy „nagłą śmiercią". Dlatego też po golu Rui Costy w 110. min mecz się nie skończył.

Anglicy wyrównali pięć minut później za sprawą Franka Lamparda. Rzuty karne Portugalia wygrała 6:5, a bohaterem został bramkarz Ricardo, który stanął do karnych bez rękawic, chcąc zdeprymować przeciwnika. Serię zakończył, najpierw odbijając strzał Dariusa Vassella, a później samemu pokonując bramkarza Anglików.

Porażce kolegów z boku przyglądał się wtedy Steven Gerrard, który musiał wcześniej zejść z boiska z powodu bolesnych skurczów. „Dystans od bezpiecznej przystani w ramionach kolegów do miejsca, z którego strzela się rzut karny, to ponad 40 metrów. Kiedy pokonujesz ten fragment boiska, czujesz się, jakbyś przechodził 40 kilometrów. Jest presja, świadomość, że polega na tobie cały kraj, że patrzą na ciebie miliony ludzi przed telewizorami" – napisał Gerrard w wydanej w ubiegłym roku autobiografii „Serce pozostawione na Anfield". Dwa lata później na mistrzostwach świata w Niemczech, też w ćwierćfinale i też z Portugalią, Gerrard swojego karnego nie strzelił, przez co Anglia znów odpadła.

Do historii przeszedł też ćwierćfinałowy mecz Euro 2008 Chorwacja–Turcja, chociaż w żadnej z tych drużyn nikt nie upatrywał faworyta turnieju. Wynik długo był bezbramkowy. Kiedy w 119. min gola dla Chorwatów zdobył Ivan Klasnić, Turcy byli zdruzgotani. Ale w doliczonym czasie dogrywki, sekundy przed końcem, stała się rzecz niesamowita – wyrównującego gola desperackim strzałem z daleka zdobył Semih Senturk. Teraz to Chorwaci byli w szoku. I już się z niego nie podnieśli, bo w serii rzutów karnych trafili tylko raz i przegrali.

Rzut karny Antonina Panenki wykonany w finale Euro 1976 Czechosłowacja – RFN, bajeczny gol Holendra Marco van Bastena w meczu przeciwko ZSRR (1988) czy złote trafienie Davida Trezegueta w finale Francja – Włochy w roku w 2000 – to chyba najsłynniejsze obrazki w 56-letniej historii mistrzostw Starego Kontynentu. Ale dramatycznych meczów, których przebieg do dziś trudno racjonalnie wyjaśnić, było jeszcze przynajmniej kilka.

Pierwszy miał miejsce w 1960 r. podczas premierowego Euro we Francji, kiedy mistrzostwa w ogóle mało kogo jeszcze interesowały. Do kwalifikacji zgłosiło się tylko 17 reprezentacji, a w ich trakcie – w co dziś trudno uwierzyć – mecz między Hiszpanią a ZSRR zakończył się walkowerem dla Związku Radzieckiego, bo hiszpański dyktator Francisco Franco zabronił swoim piłkarzom wyjazdu do komunistycznego kraju.

Pozostało 84% artykułu
Piłka nożna
Kto chce grać z Rosjanami w piłkę?
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity od Citibanku można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Piłka nożna
Jerzy Piekarzewski. Tu zawsze brakuje 99 groszy do złotówki
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Trzeba dbać o pamięć Kazimierza Deyny, ale nikt nie chce pomóc
Piłka nożna
Wraca portugalska szkoła. Manchester United wybrał nowego trenera
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Piłka nożna
„Fryzjer” na wolności. Były szef piłkarskiej mafii opuścił przedterminowo więzienie