Ekstraklasa: Lechia Gdańsk nowym liderem

W meczu na szczycie zabrakło przede wszystkim dobrej gry. Na remisie Termaliki z Jagiellonią skorzystała Lechia Gdańsk – nowy lider.

Aktualizacja: 16.10.2016 21:05 Publikacja: 16.10.2016 20:43

Zawodnik Bruk-Betu Termaliki Nieciecza Vladislavs Gutkovskis (P) i Przemysław Frankowski (L) z Jagie

Zawodnik Bruk-Betu Termaliki Nieciecza Vladislavs Gutkovskis (P) i Przemysław Frankowski (L) z Jagiellonii Białystok

Foto: PAP, Stanisław Rozpędzik rozp. Stanisław Rozpędzik

Przed 12. kolejką Bruk – Bet Termalica i Jagiellonia miały tyle samo punktów (po 23) i postanowiły nie robić sobie krzywdy. Nudne spotkanie, w którym dobrego futbolu było jak na lekarstwo, skończyło się bezbramkowym remisem.

Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta, nowym liderem została więc Lechia Gdańsk, która pokonała na wyjeździe 2:1 Zagłębie Lubin. Wyniki Lechii pokazują, jak nieprzewidywalna jest nasza liga. Tuż przed przerwą na mecze reprezentacji zespół z Gdańska przyjechał do Warszawy. Porażka w meczu z Legią była bezdyskusyjna – 0:3. Lechia nie wyglądała na tle zespołu Jacka Magiery jak kandydat do mistrzostwa. Można się było spodziewać, że i w Lubinie będzie miała pod górkę. Tymczasem na Dolny Śląsk pojechała jak po swoje.

W pierwszej połowie Lechia zdobyła dwa gole – pierwszego już po pięciu minutach gry Rafał Janicki, drugiego po pół godzinie dołożył Grzegorz Kuświk, wykańczając piękną akcję. To nie wszystko: po strzale z dystansu Rafała Wolskiego piłka odbiła się od poprzeczki, a tuż pod koniec pierwszej połowy goście wyprowadzili szybką kontrę, piłkę po uderzeniu Sławomira Peszki z linii bramkowej wybił Sławomir Jach. Gdyby Lechia schodziła na przerwę prowadząc wyżej, nikt w Lubinie nie mógłby zgłaszać pretensji.

Najbardziej komentowanym momentem po przerwie była druga żółta kartka dla Jakuba Tosika (Zagłębie). Były zawodnik m.in. Polonii Warszawa i GKS Bełchatów wykonał wyjątkowo brutalny wślizg – wyprostowaną, wysoko uniesioną nogą. Poszkodowany Lukas Haraslin miał szczęście, że nie skończyło się na poważniejszych obrażeniach.

Tosik od lat uchodzi za zawodnika grającego wyjątkowo brutalnie. Pod koniec zeszłego sezonu wyprostowaną nogą zaatakował piszczel Josipa Barisicia w meczu z Piastem Gliwice. Wtedy arbitrem prowadzącym mecz był Japończyk Hiruyoki Kimura. Sędzia nie zauważył tamtego zdarzenia i Tosik nie zobaczył nawet żółtej kartki. Tylko w takim przypadku – gdy sędzia nie wymierzy sprawiedliwości jeszcze w trakcie meczu – sprawą może się zająć Komisja Ligi. Tosik wówczas został ukarany zawieszeniem na dwa mecze.

Tym razem wiadomo, że za faul na Haraslinie Tosik dodatkowej kary nie musi się obawiać – wszak sędzia zareagował.

Niestety, przepisy rozgrywek są napisane po prostu źle. Komisja Ligi nie pochyliła się nad brutalnym atakiem pomocnika Lecha Abdula Aziza Teteha, gdy ten spowodował kontuzję zawodnika Pogoni Szczecin – Takafumiego Akahosiego. A przecież wtedy sędzia Tomasz Kwiatkowski nie pokazał zawodnikowi z Ghany nawet żółtej kartki. Jednak podyktował rzut wolny i w związku z tym Komisja Ligi uznała, że arbiter przewinienie zauważył, a ona może interweniować jedynie wtedy, gdy zdarzenie umknie uwadze sędziego.

Legia już jutro zmierzy się w Madrycie z Realem. Dlatego jej mecz w Szczecinie zaplanowany został na piątkowy wieczór – tak by zawodnicy mistrza Polski mieli jak najwięcej czasu na odpoczynek i przygotowanie do spotkania w Lidze Mistrzów. Do Hiszpanii piłkarze Jacka Magiery nie pojadą jednak w dobrych nastrojach. Przegrali bowiem z Pogonią 2:3 i wszyscy, którzy już zdążyli okrzyczeć Magierę cudotwórcą odmieniającym oblicze drużyny po Besniku Hasim, zostali zmuszeni do refleksji.

To nie znaczy, że po drużynie nie widać ręki nowego szkoleniowca. Legia w końcu zaczyna grać po prostu ładnie. Bramka na 1:1 po świetnym rozegraniu piłki między architektem tej akcji Vadisem Odjidją Ofoe, Nemanją Nikoliciem a wykańczającym Miroslavem Radoviciem była ozdobą tego spotkania.

To pierwszy gol Radovicia od powrotu do ekstraklasy i jeszcze w tym samym spotkaniu dołożył drugiego. Niestety, Legia popełnia wciąż fatalne błędy w obronie. I skoro potrafią je z taką bezwzględnością wykorzystać zawodnicy pokroju Adama Frączczaka (dwa gole, a propos: to wychowanek Legii), można być pewnym, że Cristiano Ronaldo czy Karim Benzema problemów nie będą mieli żadnych.

Legia ma już pięć porażek na koncie i aż 12 punktów straty do lidera. W zeszłym sezonie, który zakończyła zdobyciem tytułu, przegrała w sumie sześć razy. Gdy w październiku zespół obejmował Stanisław Czerczesow, do Piasta Gliwice Legia traciła 10 punktów. A jednak warszawianie dogonili i wyprzedzili rywala. Czy podobna sztuka uda się kolejny raz?

Przed 12. kolejką Bruk – Bet Termalica i Jagiellonia miały tyle samo punktów (po 23) i postanowiły nie robić sobie krzywdy. Nudne spotkanie, w którym dobrego futbolu było jak na lekarstwo, skończyło się bezbramkowym remisem.

Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta, nowym liderem została więc Lechia Gdańsk, która pokonała na wyjeździe 2:1 Zagłębie Lubin. Wyniki Lechii pokazują, jak nieprzewidywalna jest nasza liga. Tuż przed przerwą na mecze reprezentacji zespół z Gdańska przyjechał do Warszawy. Porażka w meczu z Legią była bezdyskusyjna – 0:3. Lechia nie wyglądała na tle zespołu Jacka Magiery jak kandydat do mistrzostwa. Można się było spodziewać, że i w Lubinie będzie miała pod górkę. Tymczasem na Dolny Śląsk pojechała jak po swoje.

Pozostało 81% artykułu
Piłka nożna
Lucjan Brychczy. Ta legenda na pewno nie umrze
Piłka nożna
Lucjan Brychczy nie żyje. Legendarny piłkarz Legii miał 90 lat
Piłka nożna
Dramatyczne chwile w meczu Serie A. Edoardo Bove stracił przytomność
Piłka nożna
Jamie Bynoe-Gittens. Strzelił gola Bayernowi, chcą go wielkie kluby
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Piłka nożna
Barcelona zawiodła. Robert Lewandowski - też
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska