Reklama

RB Lipsk - sensacyjny lider Bundesligi

Sensacyjnym liderem Bundesligi jest RB Lipsk, klub bez tradycji, powszechnie znienawidzony przez fanów futbolu.

Aktualizacja: 22.11.2016 19:22 Publikacja: 22.11.2016 19:10

Emil Forsberg (z lewej) i Timo Werner – dwaj najlepsi strzelcy RB Lipsk.

Emil Forsberg (z lewej) i Timo Werner – dwaj najlepsi strzelcy RB Lipsk.

Foto: AFP

Kibice innych niemieckich klubów nie przyjeżdżają na mecze RB Lipsk. Podczas Pucharu Niemiec w meczu z Dynamem Drezno, miejscowi fani rzucili na murawę, w stronę piłkarzy z Lipska, krwawiącą głowę byka.

Bayern Monachium nie tylko stracił na rzecz beniaminka pozycję lidera Bundesligi, ale i etykietę „najbardziej znienawidzonego klubu w Niemczech". Kto wie, czy ten drugi fakt nie wywołuje w Bawarii większego niepokoju. Bayern uwielbia być nielubiany, a tymczasem klub z byłej NRD wywołuje emocje, o jakich FC Hollywood może pomarzyć.

Dodali skrzydeł

Dlaczego powstały zaledwie siedem lat temu klub jest tak znienawidzony? Jak zwykle w takich sytuacjach chodzi głównie o pieniądze. Ale też zręczne omijanie niemieckiego prawa, robienie z futbolu korporacyjnego biznesu i o tradycje. A konkretnie ich brak.

Za literami „RB" w skrócie nazwy klubu z Lipska kryje się austriacki potentat, producent napoju energetycznego Red Bull. Tyle że jest to tajemnicą poliszynela – oficjalnie klub nazywa się RasenBallsport Leipizg, czyli klub od „sportów na trawie" z Lipska. W Niemczech niedozwolone jest, by profesjonalne kluby miały sponsora w nazwie – z kilkoma wyjątkami, jak. np. założony w 1904 roku Bayer Leverkusen, który powstał jako drużyna zakładowa w fabryce leków Bayera.

Red Bull dodał w roku 2009 skrzydeł maleńkiemu piątoligowemu klubowi SSV Markranstädt – z miasteczka, a właściwie przedmieść Lipska. W portfolio Red Bulla był już RB Salzburg z Austrii, Red Bulls Nowy Jork, a także klub z Sao Paulo występujący na czwartym poziomie brazylijskiego futbolu. Producent napoju wspiera sporty ekstremalne, ma dwa teamy Formuły 1 (Sebastian Vettel w barwach Red Bull Racing był czterokrotnie mistrzem świata, a zespół wygrywał trzykrotnie klasyfikację konstruktorów), sponsoruje rajdy samochodowe, zespół żeglarski uczestniczący w serii extreme sailing.

Reklama
Reklama

Po kupnie SSV Markranstädt austriacki gigant zmienił nazwę, herb i barwy klubu na biało-czerwone. Podobnie było wcześniej w Austrii Salzburg, gdy w 2005 roku fioletowe koszulki zmieniono na te w barwach korporacji.

Wielu kibicom w mieście Mozarta wymiana tradycji na wielomilionowy budżet nie przypadła do gustu i założyli własny klub – Austrię grającą w fioletowych koszulkach. Dziś jest w trzeciej lidze, tymczasem RB Salzburg siedmiokrotnie zdobył tytuł i cztery razu puchar kraju. Dziewięć razy z rzędu nie przebrnął jednak kwalifikacji do Ligi Mistrzów. Nie wszystko da się kupić.

Czarne prochowce

RB Lipsk miał w dekadę przebić się do Bundesligi, Red Bull obiecał budżet na poziomie 85 milionów euro. Trzy lata wcześniej niż zakładano klub z Lipska stał się pierwszym od Energie Cottbus zespołem z terenów byłej NRD, który zagrał w niemieckiej elicie. Po awansie natychmiast w składzie pojawiło się trzech zawodników z Salzburga.

Borussia Dortmund odmówiła zgody na użycie swojego herbu i nazwy na tradycyjnie produkowanych przed każdym meczem łączonych szalikach. Jeszcze w drugiej lidze kibice Unionu Berlin na mecz z RB przyszli ubrani w czarne prochowce (zrobione z worków na śmieci) i przez 15 minut milczeli. Miał to być „pogrzeb niemieckiej piłki". Jeszcze trudniejsze chwile piłkarze RB przeżywali w niższych ligach, gdzie mecze są słabiej chronione i rozgrywane na małych stadionach. Musieli bronić się przed atakami, słuchać wyzwisk.

W zeszłym roku kosztem 35 milionów euro ukończono budowę akademii RB Lipsk. Na trybunach Red Bull Areny w Lipsku nie widać chuliganów – zasiada mnóstwo rodzin z dziećmi, chodzenie na mecze stało się atrakcją dla lokalnej wyższej klasy średniej, a show przy okazji meczów organizowany jest z typowym dla tej korporacji rozmachem. Przez niektórych lokalnych polityków i działaczy RB Lipsk nazywany jest „zbawieniem dla regionu".

Dyrektorem sportowym klubu z Lipska został Ralf Rangnick – jedna z najważniejszych postaci niemieckiego futbolu, człowiek, który położył podwaliny pod rewolucję, która dokonała się przez ostatnie lata. Klub inwestuje wyłącznie w młodych piłkarzy – nie sprowadza nikogo powyżej 24. roku życia. Dlaczego więc jest tak znienawidzony?

Reklama
Reklama

W Niemczech od zawsze panuje przekonanie, że futbol jest czymś więcej niż tylko rozrywką, że klub piłkarski jest ważnym ośrodkiem lokalnej społeczności. Do 1998 roku wszystkie niemieckie kluby musiały być organizacjami non profit. Do dziś obowiązuje zasada 50+1 – mówiąca, że połowa akcji plus jedna musi należeć do opłacających składki kibiców, którzy mogą głosować nad decyzjami zarządu, np. podwyżkami cen biletów. Między innymi dlatego wejściówki na mecze Bundesligi są najtańsze spośród wszystkich czołowych europejskich lig. W Dortmundzie niemal 140 tysięcy kibiców opłaca składki.

50 plus 1

W Lipsku musieli się dostosować. By zostać zarejestrowanym członkiem klubu, należało jednak wpłacić 100 euro opłaty początkowej, a następnie przelać roczną składkę w wysokości 800 euro. Klub w dodatku mógł każdemu odmówić członkostwa. Tym samym w listopadzie 2016 roku RB Lipsk ma... 17 członków, z których większość jest pracownikami Red Bulla. Bayern Monachium ma 270 tysięcy członków, którym przysługuje prawo głosu.

Oczywiście Bayern też wspierany jest przez wielkie korporacje – Audi, Adidasa oraz Allianz. Wszystkie mają po 8,33 procent akcji klubu, razem 25 procent. Reszta jest jednak w posiadaniu klubu – czyli wspomnianych 270 tysięcy kibiców. Zasada 50+1 powstała po to, by chronić kluby przed uzależnieniem od pomysłów właściciela. Dlatego w Niemczech nie jest możliwe, by klub został przeniesiony do miasta oddalonego o 100 kilometrów (jak to miało miejsce z Wimbledonem w Anglii) czy by właściciel zaciągnął długi, zabrał zabawki i zostawił klub na pastwę losu, jak było chociażby w przypadku Polonii Warszawa.

Pełzająca rewolucja

Coraz więcej osób w Niemczech domaga się zniesienia zasady 50+1, podkreślając, iż z powodu tego starodawnego pomysłu niemieckie kluby nie są w stanie nawiązać rywalizacji ekonomicznej z europejskimi przeciwnikami. Pojawienie się RB Lipsk, jawnie z zasady 50+1 kpiącego, te głosy wzmacnia. Prezydent Hannover 96 Martin Kind, powołując się na przypadek RB, domaga się skruszenia tego fundamentu niemieckiej piłki. Szczególnie że Bayer Leverkusen, VfL Wolfsburg (zakładowy klub Volkswagena) oraz Hoffenheim (od 2000 roku w rękach miliardera Dietmara Hoopa) dostały specjalne dyspensy. Pytanie, czy kropla, która przepełni kielich, będzie pochodziła z puszki Red Bulla.

Nie sposób się jednak oprzeć wrażeniu, że kibiców rywali RB Lipsk drażni przede wszystkim nuworyszowska ostentacyjność przejawiająca się m.in w tym, że w komunikatach klubu nie pojawia się nazwa RasenBallsport, tylko RB lub przydomek Czerwone Byki.

39 kolejek z rzędu, 14 miesięcy, od 22 września 2015 roku Bayern Monachium był na pierwszym miejscu w Bundeslidze. Aż do teraz. Nowym liderem niemieckiej ligi został sensacyjny beniaminek z Lipska. To pełzająca rewolucja.

Piłka nożna
Tunezja, Holandia, Japonia. Polscy piłkarze znają terminarz mundialu, kibice będą zarywać noce
Piłka nożna
Światowe media po losowaniu grup mundialu: Donald Trump dostał nagrodę od kolegi
Piłka nożna
Mundial 2026. Rozlosowano grupy mistrzostw świata, znamy potencjalnych rywali Polaków
Piłka nożna
Losowanie grup mundialu. Gwiazdy i Donald Trump
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Piłka nożna
UEFA zdecydowała. Polska nie będzie gospodarzem Euro 2029 kobiet w piłce nożnej
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama