W grze o Puchar Anglii pozostało kilku faworytów: broniący trofeum Manchester United, lider Premier League Chelsea oraz Tottenham, Arsenal i Manchester City. Czy cała piątka awansuje do kolejnej rundy?
Wszyscy zagrają na wyjeździe. Najłatwiejsze zadanie czeka teoretycznie Arsenal, który dopiero w poniedziałkowy wieczór spotka się z występującym w piątej lidze Sutton United. Reszta trafiła na rywali silniejszych, z zaplecza Premier League. Tottenham zmierzy się w derbach Londynu z Fulham, Chelsea – z Wolverhampton, które w poprzedniej rundzie niespodziewanie wyeliminowało Liverpool. Manchester City zagra z Huddersfield, a United pojadą do Blackburn.
Czerwone Diabły świetnie wywiązują się z roli obrońcy trofeum: w dwóch poprzednich spotkaniach pucharowych strzeliły osiem goli, nie tracąc żadnego. W czwartek rozbiły 3:0 Saint-Etienne w Lidze Europejskiej, ale Jose Mourinho na konferencji nie krył złości na swoich zawodników.
– Miałem wrażenie, że atmosfera w szatni jest nieodpowiednia. Było za głośno i za wesoło. Niektórzy z chłopaków nie byli skoncentrowani na przygotowaniu do meczu – opowiadał trener United.
Najlepszy w tym roku mecz ma za sobą Bayern. Zwycięstwo 5:1 nad Arsenalem pozwala w najbliższych tygodniach skupić się w stu procentach na walce o piąty z rzędu tytuł w Niemczech. Ćwierćfinały Champions League dopiero w kwietniu. W sobotę lider z Bawarii zagra na wyjeździe z Herthą.
Na kolejne bramki Roberta Lewandowskiego polscy kibice czekają tak samo jak na pierwszy dłuższy występ Arkadiusza Milika. W Madrycie Maurizio Sarri wpuścił go tylko na kilka minut (porażka 1:3 z Realem). Trener Napoli twierdzi, że nasz snajper nie jest jeszcze gotowy na grę dłużej niż kwadrans. Nie należy się więc spodziewać, że nagle zmieni zdanie i w niedzielnym spotkaniu z Chievo wstawi Milika do wyjściowej jedenastki. Zabraknąć nie powinno natomiast Piotra Zielińskiego.