– Znów dokonaliśmy niemożliwego – cieszył się po wtorkowym zwycięstwie nad Sevillą (2:0) Wes Morgan, kapitan zespołu, pierwszy w historii Champions League strzelec gola z Jamajki.
Wieczór w Leicester pokazał, za co kochamy futbol: piętnasta drużyna Premier League ograła trzecią ekipę ligi hiszpańskiej, debiutanci w LM wyeliminowali trzykrotnych triumfatorów Ligi Europejskiej, którzy w dwumeczu zmarnowali dwa rzuty karne.
– Wolałbym na nich nie trafić – mówi bramkarz Juventusu Gianluigi Buffon, obawiając się spotkania z Leicester bardziej niż Bayernu, Realu czy Barcelony. – Nie mają nic do stracenia. Mogliby nas zranić.
Przeciwnika w kolejnej rundzie Lisy poznają w piątek. Kogokolwiek by wylosowali, do rywalizacji przystępować będą z pozycji Kopciuszka. „Zrobili już więcej, niż można było oczekiwać. Ta baśń musi się kiedyś skończyć, ale być może jesteśmy świadkami początku jeszcze piękniejszej historii" – zauważa „Independent".
Niepopularna decyzja o zwolnieniu Claudio Ranieriego i powierzeniu zespołu asystentowi Włocha Craigowi Shakespeare'owi przyniosła zaskakujące efekty. Piłkarze Leicester odzyskali pewność siebie i radość z gry, znów imponują walecznością, która zaprowadziła ich aż do ćwierćfinału LM.