Liga Mistrzów: Popsuty scenariusz

Liga Mistrzów: Dzisiaj Bayern Monachium – Real Madryt, czyli pierwszy z dwóch tej wiosny najważniejszych meczów Roberta Lewandowskiego.

Aktualizacja: 24.04.2018 20:35 Publikacja: 24.04.2018 20:11

Wygrać Ligę Mistrzów, a potem odejść do Realu – czy tak wygląda plan Roberta Lewandowskiego?

Wygrać Ligę Mistrzów, a potem odejść do Realu – czy tak wygląda plan Roberta Lewandowskiego?

Foto: AFP

26 maja. Stadion Olimpijski w Kijowie. 60 tys. kibiców na trybunach i setki milionów przed telewizorami. Robert Lewandowski strzela decydującą bramkę w meczu z Realem, zdobywa pierwszy w karierze puchar Ligi Mistrzów, a potem przechodzi do Madrytu jako zwycięzca. To byłby idealny scenariusz na finał. Ale życie wprowadziło do niego spore poprawki. Bayern na obrońców trofeum wpadł już w półfinale.

Odkąd w lutym polski napastnik zmienił agenta, powierzając swoje interesy Pini Zahaviemu, nie ma tygodnia bez choćby jednego dużego tekstu na temat jego przyszłości. Plotka goni plotkę. Celują w tym głównie media hiszpańskie, ale w ubiegłym tygodniu do chóru dołączył „Sport Bild", pisząc, że Lewandowski, niezdradzający do tej pory swoich planów, poinformował kolegów, że po sezonie chce odejść do Realu.

Wojny nie będzie

– Większej bzdury już dawno nie czytałem – mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Radosław Gilewicz, były napastnik VfB Stuttgart i Karlsruher SC. – Nie wyobrażam sobie, by w takim momencie zawodnik wszedł do szatni i oznajmił drużynie, że dziękuje za współpracę i chce się pożegnać. Przecież straciłby automatycznie w oczach kolegów. Za długo grałem w piłkę w różnych klubach, żeby uwierzyć w takie sensacje.

Władze Bayernu konsekwentnie powtarzają, że ich gwiazdor nie jest na sprzedaż, dlatego madrycki dziennik „AS" podsycił niedawno atmosferę, pisząc, że w razie transferu klub spróbuje zrobić z Polaka czarną owcę, której mimo wielkich chęci nie dało się zatrzymać.

– Nie przypominam sobie, by Bayern rozstał się kiedykolwiek z piłkarzem w złych relacjach – zauważa Gilewicz. – Uli Hoeness i Karl-Heinz Rummenigge to są zbyt doświadczeni gracze, żeby bawić się w szukanie winnych, publiczne pranie brudów. Nie pójdą na wojnę z Realem, bo od lat żyją w dobrych stosunkach z działaczami z Madrytu. Jeżeli Robert postanowi odejść za wszelką cenę, to nie sądzę, żeby klub rzucał mu kłody pod nogi.

Pilnować Ronaldo

Okazji do rozmów o Lewandowskim z prezesem Florentino Perezem szefom Bayernu nie zabraknie, do porównań z Cristiano Ronaldo także. Portugalczyk jest w świetnej formie, strzelał bramki w każdym z 11 ostatnich meczów Champions League i zmierza po kolejny rekord (ma już 15 trafień, brakuje mu trzech). W dodatku lubi grać z Bayernem – w sześciu spotkaniach zdobył już dziewięć goli. Powstrzymanie go będzie niezbędne do awansu.

– Jerome Boateng powiedział, że nie są w stanie zrobić tego indywidualnie. Pomagać musi cały zespół – kontynuuje Gilewicz. – Ronaldo statystyki ma znakomite, ale nie jest nadczłowiekiem, nawet jeśli strzela takie bramki jak w meczu z Juventusem. Zapowiadają się bardzo ciekawe pojedynki, Boateng i Mats Hummels to przecież mistrzowie świata.

Gilewicz nie ma wątpliwości, że ogromnym osłabieniem dla Bayernu byłby brak Davida Alaby, który na lewej stronie tworzy znakomicie rozumiejący się duet z Franckiem Riberym. Austriak, zmagający się z urazem kręgosłupa, tydzień temu doznał kontuzji łydki, w poniedziałek trenował z zespołem, ale odczuwał ból i kolejnego dnia na boisko już nie wyszedł. Decyzja w sprawie jego występu zapadnie w środę.

Alaba ostatnie spotkanie z Hannoverem 96 obejrzał w telewizji. Jupp Heynckes tradycyjnie już oszczędzał swoich liderów. Lewandowski zagrał niecałe pół godziny. Od początku marca zaliczył tylko dwa mecze w Bundeslidze w pełnym wymiarze czasowym, a i tak poprawił swój dorobek o osiem goli. Ten głód futbolu może mieć w środę duże znaczenie.

Piłkarze Realu w weekend w ogóle nie musieli wychodzić na boisko, bo ich rywal, Sevilla, mierzył się w finale Pucharu Króla z Barceloną. – Nie przypuszczam, by dało to Królewskim przewagę. Spotkanie w Hanowerze nie kosztowało Bayernu zbyt dużo sił, a dobrze jest rozegrać taki mecz na przetarcie – przyznaje Gilewicz.

Lewandowski zapytany przez reportera TVP po wygranym półfinale Pucharu Niemiec o to, czy myśli o Realu w kontekście transferu, odpowiedział: – W ogóle.

Wypada mu wierzyć, znając jego profesjonalne podejście do futbolu i wyznawaną zasadę, że każdy kolejny mecz jest najważniejszy.

I Lewandowski, i Bayern mają z Królewskimi rachunki do wyrównania. Przed rokiem polski napastnik nie był w stanie pomóc kolegom w takim stopniu, jak by chciał. Z pierwszego meczu ćwierćfinałowego wyeliminowała go kontuzja barku. Wrócił na rewanż, strzelił bramkę, ale Bayern odpadł po dogrywce.

Ta niemoc Bawarczyków w starciach z Realem trwa już pięć spotkań. Rummenigge nie traci jednak dobrego nastroju. – Jeśli ktoś ma pokonać Królewskich, to właśnie my – zapowiada odważnie.

Pozbyć się strachu

– Jeśli nie teraz, to kiedy? – zastanawia się Gilewicz. Dodaje, że Bayern jest naładowany pozytywną energią, a jednym z jego atutów jest doświadczenie trenera.

Jupp Heynckes najważniejsze klubowe trofeum zdobywał i z Realem (1998), i z Bayernem (2013). Pięć lat temu odszedł na emeryturę, ale poproszony przez działaczy Bayernu wrócił w październiku, by ratować sezon. Sięgnął już po mistrzostwo, zagra o Puchar Niemiec, za chwilę może być ponownie w finale Champions League. To byłaby piękna historia, gdyby kolejnemu swojemu następcy zawiesił poprzeczkę najwyżej, jak to tylko możliwe.

– Real jest faworytem, to oczywiste, broni trofeum, ale to nie znaczy, że automatycznie przejdzie dalej. Możemy sprawić im problemy, ale musimy wykorzystać cały nasz potencjał – uważa Lewandowski.

We wtorek minęło dokładnie pięć lat, odkąd strzelił Realowi cztery bramki w Dortmundzie. Z Borussią grał już w finale Ligi Mistrzów, z Bayernem jeszcze nie. Pora napisać dalszy ciąg tej opowieści. ©?

>LIGA MISTRZÓW – PÓŁFINAŁ

Bayern Monachium – Real Madryt (20.45, TVP 1, Canal+). Rewanż 1 maja.

26 maja. Stadion Olimpijski w Kijowie. 60 tys. kibiców na trybunach i setki milionów przed telewizorami. Robert Lewandowski strzela decydującą bramkę w meczu z Realem, zdobywa pierwszy w karierze puchar Ligi Mistrzów, a potem przechodzi do Madrytu jako zwycięzca. To byłby idealny scenariusz na finał. Ale życie wprowadziło do niego spore poprawki. Bayern na obrońców trofeum wpadł już w półfinale.

Odkąd w lutym polski napastnik zmienił agenta, powierzając swoje interesy Pini Zahaviemu, nie ma tygodnia bez choćby jednego dużego tekstu na temat jego przyszłości. Plotka goni plotkę. Celują w tym głównie media hiszpańskie, ale w ubiegłym tygodniu do chóru dołączył „Sport Bild", pisząc, że Lewandowski, niezdradzający do tej pory swoich planów, poinformował kolegów, że po sezonie chce odejść do Realu.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
W Paryżu strzeliły korki od szampana. PSG znów mistrzem Francji
Piłka nożna
Rosyjskie miliony w Budapeszcie. Gazprom ma zostać sponsorem słynnego węgierskiego klubu
Piłka nożna
Nowy Kylian Mbappe pilnie poszukiwany. Lamine Yamal na celowniku Paris Saint-Germain
Piłka nożna
Wisła Kraków i rwący nurt pierwszej ligi. Droga do Ekstraklasy daleka
Piłka nożna
Miał odejść, a jednak zostaje. Dlaczego Xavi nadal będzie trenerem Barcelony?