Przypadek Kimmicha stał się w Niemczech tematem narodowej debaty, bo sprawa dotyczy zawodnika, który z Bayernem triumfował w Lidze Mistrzów, a w reprezentacji rozegrał ponad 60 meczów i pod nieobecność Manuela Neuera nosi opaskę kapitana.
Kimmich uważany jest za wzór do naśladowania i jednego z najbardziej inteligentnych niemieckich piłkarzy. Gdy negocjował przedłużenie kontraktu z Bayernem, nie potrzebował pomocy agenta i zrobił to tak skutecznie, że stał się drugim najlepiej zarabiającym graczem klubu po Robercie Lewandowskim. To człowiek, którego głos liczy się także poza boiskiem, więc jego siła oddziaływania na zachowania kibiców jest duża.
Kiedy wybuchła pandemia, razem z kolegą z drużyny Leonem Goretzką ruszyli z akcją „We Kick Corona”. Na platformie internetowej zbierali pieniądze dla potrzebujących. Na walkę z Covid-19 przekazali już ponad milion euro. Wtedy Kimmich był chwalony, a dziś – jak sam mówi – czuje się poddany społecznej presji i niesłusznej krytyce.
Trener na kwarantannie
Pomocnik Bayernu przekonuje, że do grona antyszczepionkowców nie należy, istnienia koronawirusa nie podważa. Nie wyklucza, że w przyszłości się zaszczepi, ale na razie powstrzymują go obawy związane z „brakiem długoterminowych badań nad szczepionkami”. Zaznacza, że reżimu sanitarnego przestrzega z należytą starannością i regularnie się testuje.
– Dał się nabrać na dezinformację – mówi przewodnicząca Niemieckiej Rady Etyki Alena Buyx. – To jego prywatna sprawa, powinna być uszanowana – odpowiada Alice Weidel ze skrajnie prawicowej partii AfD.