Rewanżowy mecz na Słowacji będzie dziwny. Legię poprowadzi trener Dean Klafurić, od kilkunastu dni karmiony informacjami, że za chwilę zostanie zwolniony. Te doniesienia trafiają też do piłkarzy, którzy w atmosferze tymczasowości muszą się zmobilizować.
Na Słowacji może też dojść do pożegnania z drużyną Michała Pazdana. Środkowy obrońca Legii od czasu Euro 2016 był regularnie bohaterem plotek transferowych. Miał oferty, ale nie były one na tyle wysokie, by zadowolić szefów klubu. I choć reprezentant Polski miał obietnicę, że będzie mógł odejść, to nic z tego nie wychodziło. Albo sam Pazdan nie był pewny, czy chce pojechać w kierunku, z którego miał propozycję (Turcja), albo kluby chcące go pozyskać nie były w stanie spełnić wymagań Legii (2,5 mln euro).
Teraz wygląda na to, że obie strony pójdą na kompromis: mistrz Polski obniży oczekiwania (do 800 tys., jak donosi sport.pl), a Pazdan dogada się sam ze sobą i ostatecznie przystanie na Turcję.
Jego następcą w Legii ponoć ma zostać znany z występów w Cracovii, a ostatnio grający w Turcji Milos Kosanović. Wiele może jednak zależeć do wyniku meczu na Słowacji. Jeśli jakimś cudem Legia miałaby dalej walczyć o Champions League, to odejście Pazdana znów może być zagrożone.
W meczu z Koroną Klafurić porzucił koncepcję gry z trójką środkowych obrońców i wrócił do systemu z czwórką defensorów w linii. Prawdopodobnie tak samo będzie w Trnawie. To jednak poczynania w ofensywie będą kluczowe w przypadku Legii, która musi odrobić dwie bramki (nie tracąc żadnej), by doprowadzić przynajmniej do dogrywki. Legia potrafiła wygrywać wysoko z drużynami prowadzonymi przez Radoslava Latala. Gdy Czech był szkoleniowcem Piasta, pokonała drużynę ze Śląska 4:0 (w Warszawie) i 5:1 (w Gliwicach).