RZ: Czy spotkał się pan już z prokuratorami z Wrocławia?
Adam Gilarski: Jeszcze nie, umówiliśmy się na spotkanie w przyszłym tygodniu. Będę rozmawiał z prokuratorami Robertem Tomankiewiczem i Krzysztofem Grzeszczakiem, którzy zajmują się korupcją w polskiej piłce.
Czego się pan spodziewa? Mogą panu przedstawić nowe dowody przeciw kolejnym klubom?
Nie wiem, ale nie mogę tego wykluczyć. Ale jeśli nawet tak się stanie, to raczej nie spowoduje kolejnego trzęsienia ziemi w rozgrywkach. Między datą otrzymania materiałów z prokuratury a decyzjami PZPN mija zazwyczaj około dwóch miesięcy. Szybciej się ich przeanalizować nie da. To by oznaczało, że rozgrywki ligowe, kończące się 10 maja, będą się toczyć normalnie. Kary wobec ewentualnych kolejnych klubów, na których ciążyć będą oskarżenia, orzekniemy już po zakończeniu sezonu. Wolałbym tego uniknąć, ale nie mogę wykluczyć, że ktoś następny zostanie zdegradowany. A ponieważ liczba ukaranych klubów wzrasta, nie wiem, czy nie słuszne byłoby rozważenie ograniczenia liczby drużyn w ekstraklasie do 14.
Czy taka sytuacja będzie trwać w nieskończoność? Jak długo jeszcze o liście drużyn w pierwszej lidze będzie decydować prokuratura, a nie sami zawodnicy?