Wszystkie strachy prowadzą do Rzymu – pisały hiszpańskie gazety, gdy Real zaczynał walkę o ćwierćfinał z Romą. Minęły dwa tygodnie, teraz strachy prowadzą do Madrytu. Po pierwszym meczu wcale ich nie ubyło.
Porażka 1:2 na wyjeździe to niby w pucharach żaden dramat, dziś Realowi do awansu wystarczyłoby zwycięstwo 1:0. Ale wystarczy też, że Roma strzeli gola, i wtedy gospodarze będą musieli odpowiedzieć aż trzema. A Real w obecnej Lidze Mistrzów bramki nie stracił tylko raz: w meczu z Olympiakosem w Pireusie, gdy było 0:0. Dziś taki wynik nic mu nie da.
Wczesna wiosna w Lidze Mistrzów to nie jest ostatnio dla Realu dobra pora. Od kiedy wprowadzono 1/8 finału, dziewięciokrotny zdobywca Pucharu Mistrzów przebrnął tę rundę tylko raz, w 2004 roku. Potem odpadał z Juventusem, Arsenalem i rok temu z Bayernem Monachium. Zmieniali się trenerzy, w oknach transferowych Real wydawał po 100 milionów euro i więcej, a ćwierćfinał LM ciągle uciekał. Jeśli nie uda się i z Romą, jutrzejsze gazety nie będą już pisały o strachach, lecz o klątwie. Gospodarze zagrają bez swojego najlepszego napastnika Ruuda van Nistelrooya, który ma kontuzję kostki. Roma napastników nie potrzebuje od dawna, zwłaszcza takich w typie van Nistelrooya. Trener Spalletti wymyślił swój system, w którym w ataku występuje rozgrywający Francesco Totti. Wokół niego krąży pięciu pomocników, z których właściwie każdy może w każdej chwili strzelić gola. W Rzymie zrobili to dwaj z nich, David Pizarro i Mancini. Wszyscy mówią jednak nadal tylko o Tottim – to on po przylocie do Madrytu rozdał najwięcej autografów i wysłuchał najwięcej pochwał od rywali i swojego trenera. – Totti jest tym, który rozpala ogień, on decyduje, jak gramy – mówił Spalletti.
Real zmienia trenerów i wydaje setki milionów euro na nowych piłkarzy, a sukces w LM ciągle ucieka
Real ma swojego Tottiego – Raula, też wiernego w zawodowej karierze jednemu klubowi, kapitana i najskuteczniejszego strzelca w jednej osobie, ale teraz wierzy przede wszystkim w Robinho. To on ma dzisiaj walczyć o ogień z Tottim i pomocnikami Romy. Młody Brazylijczyk w ostatni weekend wrócił do gry po kontuzji i w meczu z Recreativo Huelva niemal w pojedynkę doprowadził Real do zwycięstwa 3:2. Wszedł jako rezerwowy, strzelił dwa gole, podał drużynie tlen, którego zaczynało jej brakować po trzech kolejnych porażkach.