Polski Związek Piłki Nożnej zaprosił działaczy do Warszawy na dwa dni. W sobotę będą uściski i nagrody na gali z okazji 90-lecia związku, w niedzielę kłótnie na zjeździe.
Wszystko wskazuje, że na tych kłótniach i walce na paragrafy statutu się skończy. Nawet jeśli niektórzy członkowie zarządu nie dostaną absolutorium – a to jest celem przeciwników Grzegorza Laty i jego ekipy – jego brak nie oznacza automatycznie odwołania.
[srodtytul]Anonim donosi[/srodtytul]
Przyzwoitość nakazywałaby podać się w takiej sytuacji do dymisji. Ale Lato już zapowiedział, że dla niego brak absolutorium to tylko żółta kartka, a nie czerwona. Co nie znaczy, że prezes się takiego wotum nieufności nie boi. W piątek dzwonił do szefów wybranych klubów, upewniając się, czy ich delegaci go poprą. W sobotę zaprosi prezesów okręgowych związków na uroczystą kolację.
Gdyby sala nie podzieliła opinii Laty o absolutorium jako żółtej kartce i chciała jednak odwoływać źle ocenionych członków zarządu, musi zmienić porządek obrad. Trzeba do tego dwóch trzecich głosów. A takiej większości nie da się zebrać w dzisiejszym, skłóconym PZPN w żadnej sprawie, która nie wiąże się z podnoszeniem sobie pensji, diet i zwrotów delegacji. Te kwestie najbardziej rozpalają wyobraźnię szefów związku, ale wszystko wskazuje na to, że i wyobraźnię wielu opozycjonistów.