W Anglii nie odbyły się w ubiegłym tygodniu dwa mecze półfinałowe o Puchar Ligi a w weekend odwołano siedem ligowych. O Puchar Ligi miały grać Blackburn z Aston Villą i Manchester City z Manchesterem United. W Premier League nie odbyło się m.in. ciekawe z założenia spotkanie Liverpoolu z Tottenhamem. We Francji wśród pięciu przełożonych na inny termin meczów 1/32 Pucharu Francji był pojedynek „polskiego” Auxerre z Amiens. Przyczyna jest wszędzie taka sama: wyjątkowo duże opady śniegu i niskie temperatury. Problemy polegają nie tyle na usunięciu śniegu z trybun i boisk, bo przy podgrzewanych boiskach i krytych trybunach nie jest to trudne, ile dojechaniu na stadiony. „Rozgrywanie meczu w takich warunkach nie ma sensu” - napisano na stronie Blackburn przed spotkaniem pucharowym z Aston Villa i ta uwaga jest aktualna od kilku dni. Tak dzieje się w kraju, w którym wprawdzie stadiony mają najwyższy standard światowy, ale trudno do nich dojechać, bo zimowe opony są tam nieznane.
Paradoksalnie ta sytuacja może wyjść na korzyść tylko jednemu klubowi - Portsmouth, który stoi na skraju bankructwa. Piłkarze, którzy nie otrzymali zaległych wynagrodzeń zagrozili strajkiem, a klub musiał zaciągnąć krótkoterminową pożyczkę. Do strajku nie doszło, bo mecz z Fulham był jednym z odwołanych. Dodatkową karą dla klubu jest wydany przez władze ligi zakaz transferów w okienku zimowym.
Takiego zakazu nie ma Manchester Utd., a mimo to nie zamierza sprowadzać nowych zawodników. Alex Ferguson powiedział, że „nie widzi diamentów”, wartych kupna i doskonale da sobie radę z tymi, którzy są dziś na Old Trafford. Ale kibice widzą coraz częściej coś innego. Tydzień temu ManUtd. przegrał 0:1 z Leeds w meczu o Puchar Anglii, a w sobotę szczęśliwie zremisował na wyjeździe z Birmingham 1:1. Gospodarze prowadzili od 39 minuty po strzale Camerona Jerome’a, mimo że Ferguson dokonał siedmiu zmian w składzie w porównaniu do pojedynku z Leeds i w pierwszej części meczu to jego piłkarze mieli przewagę.
W drugiej połowie osamotniony w ataku Wayne Rooney nie stanowił większego zagrożenia dla obrony Birmingham, ale wystarczyło jedno podanie Patrice Evry, żeby wszystko się zmieniło. Wprawdzie liniowy sygnalizował w tej sytuacji pozycję spaloną Rooneya, jednak główny uznał samobójczą bramkę, strzeloną przez Scotta Danna. Na sześć minut przed końcem sędzia pokazał drugą żółtą kartkę Darrenowi Fletcherowi za faul na Jerome, ale mimo straty zawodnika goście utrzymali remis. Tomasz Kuszczak należał do najlepszych graczy Manchesteru.
Dla Birmingahm, prowadzonego przez Aleksa McLeisha, piłkarz Fergusona w czasach, kiedy prowadził on Aberdeen, był to trzynasty kolejny występ bez porażki. W drugim meczu Arsenal na Emirates Stadium uratował punkt w doliczonym czasie gry z Evertonem, po golu rezerwowego Tomasa Rosickiego. Sam Arsene Wenger przyznał, że jego drużyna była „bliższa porażki niż zwycięstwa”. Łukasz Fabiański siedział na ławce rezerwowych.