Inter zgodnie z oczekiwaniami już po raz czwarty z rzędu zameldował się pierwszy na półmetku i pewnie zmierza po kolejne scudetto. Zdaniem włoskich fachowców to idealny zespół na ciężką ligę, zdominowaną przez taktykę. To piłka nie zawsze efektowna, ale prawie zawsze skuteczna.
Zespół okrzepł, jest świadom swojej wartości i gra do końca, czego najlepszym przykładem zwycięstwa wydarte w ostatniej chwili (ze Sieną 4:3 – zwycięska bramka w 93 min, czy z Dynamem w Lidze Mistrzów - 2:1 w Kijowie, gol Wesleya Sneijdera w 89 min).
Kontrowersyjnemu i nie bardzo z powodu zarozumialstwa lubianemu trenerowi Mourinho nawet wrogowie przyznają, że w lot pojął ducha włoskiej piłki, gdzie dyscyplinę taktyczną wpaja się już dziesięciolatkom. Dlatego, jak podkreśla Gianluca Vialli, po pierwszych nieudanych próbach Mourinho porzucił ideę romantycznego futbolu z efektowną grą skrzydłami i postawił na konkret – jak trzeba, wymuszanie zwycięstwa siłą.
Milan traci do Interu 8 pkt, ale ma zaległy mecz z Fiorentiną. To z pewnością niespodzianka tego sezonu. Po odejściu Kaki i trenera Carlo Ancelottiego Milanowi przylepiono łatkę zespołu sytych sukcesu oldboyów, prowadzonych przez żółtodzioba Leonardo.
Tymczasem po trwającej siedem kolejek czkawce Milan zaczął znów grać najpiękniej w serie A. Leonardo, jak na Brazyliczyka przystało, ku wielkiej radości swoich wyrafinowanych technicznie asów, proponuje futbol niewłoski, powierzając troskę o rozwój wydarzeń na boisku geniuszowi i intuicji Ronaldinho, Pato, Andrei Pirlo i Clarence’a Seedorfa, do których dołączył teraz David Beckham.