Derby Trójmiasta były setnym meczem tego sezonu LOTTO Ekstraklasy i przyniosły mnóstwo emocji. Już w 11. minucie mogło być 1:0 dla Arki Gdynia po fatalnej pomyłce Zlatana Alomerovicia. Golkiper gospodarzy źle wybijał piłkę, która trafiła do Macieja Jankowskiego. Futbolówka znalazła się w bramce, ale system VAR udowodnił, że napastnik Arki był na pozycji spalonej, trafienia zatem nie uznano.
Dokładnie 15 minut później padł gol, którego zakwestionować się już nie dało. Rzut rożny wykonywała Lechia Gdańsk, na dobrze wrzuconą na piąty metr piłkę nabiegało kilku zawodników, ale walkę w powietrzu wygrał Błażej Augustyn. To, jak uderzył futbolówkę,było to wyjątkowe - bowiem zrobił to plecami. To był pierwszy gol zdobyty przez Lechię po kornerze w tym sezonie.
Bohater szybko stał się winowajcą po drugiej stronie boiska. Nieumyślne zagranie piłki ręką przez Augustyna we własnym polu karnym zostało sprawdzone na wideo za pomocą VAR i w ten sposób piłkarze z Gdyni dostali szanse na wyrównanie z rzutu karnego. Jedenastkę pewnie wykorzystał Michał Janota.
W trójmiejskich derbach, gdy te rozgrywane były w Gdańsku, jeszcze nigdy nie padł remis, ale taki właśnie wynik widniał na tablicy wyników po pierwszej połowie. Po przerwie nieco lepiej prezentowała się Arka, która za nic nie chciała rozstawać się z serię czterech meczów bez porażki.
Od 65 minuty goście musieli sobie radzić w dziesiątkę. Tadeusz Socha faulował Lukasa Haraslina w sposób, który zasługiwał na żółtą kartkę, a że prawy obrońca miał już na koncie jedno takie upomnienie, to w konsekwencji po drugim musiał opuścić plac gry.