Na podwórku Leo

Messi był wielki, Barcelona jest w półfinale. Zagra w nim z Interem

Aktualizacja: 07.04.2010 09:14 Publikacja: 07.04.2010 04:47

Barcelona – Arsenal 4:1, po czterech golach Leo Messiego, Inter wygrał z CSKA 1:0. Dziś Manchester –

Barcelona – Arsenal 4:1, po czterech golach Leo Messiego, Inter wygrał z CSKA 1:0. Dziś Manchester – Bayern i Bordeaux – Lyon

Foto: Reuters

Każda była inna. Pierwsza po uderzeniu z dystansu lewą nogą, druga z kilku metrów prawą, trzecia po rajdzie przez pół boiska i lobie nad bramkarzem, czwarta też po rajdzie, ale skończonym strzałem z bliska, między nogami bramkarza. Łączyła te wszystkie sytuacje szybkość. Leo Messi biegał za szybko, strzelał za szybko i myślał za szybko dla rywali z Arsenalu. Nie potrafili go zatrzymać ani czysto, ani faulem. Nawet jeśli wybili piłkę, ona wracała pod jego nogi i padał kolejny cios. Po trzecim mieli dość.

Tydzień temu nie poddali się, mimo że przegrywali z Barceloną już 0:2. Nie stracili wiary, gdy kontuzje i kartki zabierały im kolejnych piłkarzy. Oni naprawdę przyjechali na Camp Nou po zwycięstwo, byli już o krok od niego, bo pierwsi strzelili wczoraj gola. Ale gdy Messi zaczął swoje tańce, ich wiara, upór i nawet ta bramka, strzelona przez Nicklasa Bendtnera, przestały mieć znaczenie.

[wyimek]Nikt przed Messim nie zdobył tak szybko hattricka w tak ważnym meczu Ligi Mistrzów[/wyimek]

Leo unieważnił je w 21 minut, podczas których 0:1 zamienił na 3:1. Zdarzały się już w Lidze Mistrzów szybciej zdobyte hattricki, ale tylko w rundzie grupowej. Messi zrobił to w ćwierćfinale, i to w chwili gdy jego zespół najbardziej potrzebował pomocy. Pierwszego gola zdobył dwie minuty po trafieniu Bendtnera. W pierwszej połowie był jedynym piłkarzem Barcelony, który strzelał na bramkę (aż sześć razy), „El Pais” napisał, że mistrzowie Hiszpanii byli tego wieczoru jeszcze bardziej niż zwykle Messi FC. Gdyby nie on, mogłoby być z obrońcą pucharu krucho, bo Arsenal zaczął mecz dużo lepiej niż pierwsze spotkanie i miał szanse na kolejne bramki.

W meczu w Londynie Messi był w cieniu Zlatana Ibrahimovicia, strzelca obu goli. Wczoraj zamienił Camp Nou w swoje podwórko z łatwością rzadko oglądaną w meczu o wysoką stawkę. Mały Argentyńczyk jeszcze nigdy nie powiedział nic interesującego i pewnie nigdy nie powie, nie będzie też w dającej się przewidzieć przyszłości kapitanem żadnej drużyny, bo się do tego nie nadaje, poza boiskiem, kiedy może, ucieka w kąt. Ale gdy ma piłkę, gra na swoich zasadach. Nawet grawitacja jakoś inaczej się z nim obchodzi niż z innymi, były wczoraj sytuacje, gdy zdawało się, że on musi się przewrócić, a biegł dalej.

Po bramkach strzelonych Arsenalowi ma już w tym sezonie 39 goli w 43 meczach. Messi w takiej formie to świetna wiadomość dla świata na dwa miesiące przed mundialem, a jeszcze lepsza dla Barcelony na trzy dni przed meczem z Realem (w sobotę na Santiago Bernabeu).

Za dwa tygodnie Barcelona zmierzy się w pierwszym półfinale z Interem (pierwszy mecz 20 kwietnia w Mediolanie). Grała z nim już w grupie, zremisowała 0:0, a w rewanżu wygrała 2:0. Inter jest w półfinale pierwszy raz od 2003 roku, awansował do niego bez problemów, pokonując CSKA Moskwa dwukrotnie 1:0. Zwłaszcza rewanż w Moskwie mógłby się, bez szkody dla kogokolwiek, skończyć po pierwszym golu, czyli w siódmej minucie. Od chwili gdy Wesley Sneijder strzelił z wolnego między piłkarzami z muru i pod nogą bramkarza Igora Akinfiejewa, CSKA do awansu potrzebowało już trzech goli. Takie cuda to nie z Interem.

[srodtytul]Dziś na Old Trafford: kto ukradnie marzenia[/srodtytul]

Kostka Wayne’a Rooneya jest od tygodnia na pierwszych stronach gazet, jak kiedyś stopa Davida Beckhama. Do mundialu po kontuzji ma nie być śladu, ale dziś z Bayernem (mecz w Polsacie o 20.45) Rooney nie zagra. Manchester bez niego błądzi we mgle, a dziś będzie w niej musiał znaleźć przynajmniej raz drogę do bramki, by awansować. Pierwszy mecz przegrał 1:2.

Gary Neville, który grał jeszcze w pamiętnym finale LM z 1999 roku, przypomniał, że wtedy Bayern uległ Manchesterowi, w którym nie mogli zagrać Paul Scholes i Roy Keane, wtedy liderzy drużyny. – Nie mówmy już o Waynie. Manchester to nie tylko on – tłumaczy Neville.

Angielska prasa dwóch najlepszych piłkarzy Bayernu, Francka Ribery’ego i Arjena Robbena, nazywa „Robbery”. Dwaj panowie mają okraść Manchester z marzeń o wygraniu LM. Robbena, tak jak Sneijdera, Real Madryt pozbył się przed tym sezonem lekką ręką, bo razem z przyjściem Florentino Pereza skończyła się w klubie moda na Holendrów. A jak wiadomo, w Madrycie moda bywa ważniejsza od umiejętności. Niewykluczone, że 22 maja Perez będzie patrzył z loży honorowej, jak w finale na Santiago Bernabeu grają ci, których on uznał za zbędnych.

Ostatni ćwierćfinał rozstrzygną między sobą francuskie kluby. Faworytem jest Lyon: wygrał u siebie z Bordeaux 3:1, właśnie wrócił na prowadzenie w lidze pierwszy raz od pół roku. Jeśli Bordeaux nie awansuje, trener Laurent Blanc zapewne nie będzie miał już dylematu, czy odejść do pracy z reprezentacją Francji.

[ramka][b]DZIŚ GRAJĄ (mecze 20.45)[/b]

? Manchester United – Bayern Monachium (Polsat, nSport), pierwszy mecz 1:2.

? Bordeaux – Olympique Lyon (n59), 1:3.

Skróty wszystkich ćwierćfinałów w środę w Polsacie o 22.55 [/ramka]

[ramka][b]Liga Mistrzów - Rewanże 1/4 Finału[/b]

• CSKA Moskwa – Inter Mediolan 0:1 (0:1)

Bramka: W. Sneijder (6). Czerwona kartka: C. Odiah (CSKA, 49). Sędziował: S. Lannoy (Francja). Pierwszy mecz 0:1. Awans – Inter.

CSKA: Akinfiejew – A. Bierezucki, W. Bierezucki (14, Odiah), Ignaszewicz, Szczennikow – Honda (77, Rahimic), Semberas – Mamajew, Dżagojew, Gonzalez – Necid (71, Guilherme).

Inter: Julio Cesar – Maicon, Lucio, Samuel, Zanetti – Cambiasso, Sneijder (86, Muntari), Stankovic – Eto’o, Diego Milito (74, Balotelli), Pandew (63, Chivu).

• FC Barcelona – Arsenal Londyn 4:1 (3:1)

Bramki: dla Barcelony – L. Messi (21, 37, 42, 88); dla Arsenalu – N. Bendtner (18). Sędziował: W. Stark (Niemcy). Pierwszy mecz 2:2. Awans – Barcelona.

Barcelona: Victor Valdes – Alves, Marquez, Gabriel Milito, Abidal (52, Maxwell) – Xavi, Busquets, Keita – Pedro (85, Iniesta), Messi, Krkic (55, Yaya Toure).

Arsenal: Almunia – Sagna, Silvestre (63, Eboue), Vermaelen, Clichy – Walcott, Denilson, Abou Diaby, Rosicky (73, Eduardo), Samir Nasri – Bendtner.[/ramka]

Każda była inna. Pierwsza po uderzeniu z dystansu lewą nogą, druga z kilku metrów prawą, trzecia po rajdzie przez pół boiska i lobie nad bramkarzem, czwarta też po rajdzie, ale skończonym strzałem z bliska, między nogami bramkarza. Łączyła te wszystkie sytuacje szybkość. Leo Messi biegał za szybko, strzelał za szybko i myślał za szybko dla rywali z Arsenalu. Nie potrafili go zatrzymać ani czysto, ani faulem. Nawet jeśli wybili piłkę, ona wracała pod jego nogi i padał kolejny cios. Po trzecim mieli dość.

Pozostało 90% artykułu
Piłka nożna
Borussia Dortmund - Barcelona. Robert Lewandowski przyjeżdża do Łukasza Piszczka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Paris Saint-Germain wygrywa, ale nadal stoi nad przepaścią
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Real Madryt odrabia straty. Kylian Mbappe z kontuzją
Piłka nożna
Manchester City czeka na werdykt. Ma 115 zarzutów
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Piłka nożna
Paris Saint-Germain może odpaść już w fazie ligowej. To nie jest gra komputerowa