Adebayor zagra, choć wspomnienia go ścigają

Trzy lata temu Emmanuel Adebayor ledwo uszedł z życiem. Teraz się boi, ale jednak pomoże reprezentacji

Aktualizacja: 10.01.2013 17:00 Publikacja: 10.01.2013 16:56

Emmanuel Adebayor (z prawej)

Emmanuel Adebayor (z prawej)

Foto: AFP

Z gry w kadrze zrezygnował trzy lata temu i nikt nie powinien mieć do niego pretensji. 8 stycznia 2010 roku przeżył jedną z najgorszych chwil w swoim życiu, kiedy tuż przed Pucharem Narodów Afryki w Angoli autokar reprezentacji ostrzelali rebelianci z Prowincji Kabinda.

Reklama
Reklama

Ostrzelali to mało powiedziane. Tam była regularna bitwa, a piłkarze byli w środku niej, bez możliwości ucieczki, bo zaraz na samym początku zginął kierowca Mario Adjoua. Wojsko otworzyło do partyzantów ogień, a piłkarze mogli tylko ukryć się za siedzeniami. Piekło trwało 20 minut, a potem trzeba było rannych odwieźć do szpitala. Trzy osoby zginęły. Adebayor miał szczęście, prawie nie oberwał, ale napatrzył się jak cierpią jego koledzy.

Powiedział, że już więcej w reprezentacji nie zagra. Wytrzymał do listopada 2011 roku, kiedy zagrał w eliminacjach mistrzostw świata z Gwineą Bissau (1:0). Ale kiedy zbliżał się termin kolejnego Pucharu, w tym roku w RPA (19 stycznia – 10 lutego), znów pojawiły się wątpliwości: zagra, czy nie zagra?

Miał już nie grać, niektórzy mówili, że pokłócił się z federacją o pieniądze. Kibice wiedzą, że dla Adebayora pieniądze są ważne. W listopadzie zeszłego roku groził, że nie zgodzi się na podpisanie umowy z Tottenhamem, jeśli obetną mu zarobki. W Manchesterze City u szejków zarabiał 170 tys. funtów tygodniowo, a w Tottenhamie najwyższe zarobki sięgały wtedy 100 tys.

Zobacz niesamowite bramki Emmanuela Adebayor

Reklama
Reklama

- Wszyscy gramy dla pieniędzy. Jestem z Afryki i jestem coś winien mojej społeczności. Wiecie, że działam charytatywnie i nikogo nie proszę o wsparcie. Robię to za własne pieniądze - tłumaczył wtedy. Teraz zaprzeczał, że chodzi mu o premie za występy w kadrze.

- Dostajemy tysiąc funtów za mecz. Nie rezygnowałbym z kadry dla pieniędzy. Chodzi o organizację, a raczej jej brak - opowiadał. Adebayor bał się powtórki z tego, co wydarzyło się trzy lata temu, ale jednak dał się przekonać.

- Oczywiście, że Adebayor będzie z nami w RPA - powiedział prezes Piłkarskiej Federacji Togo Ameyi Gabriel. Z tej decyzji na pewno nie cieszy się trener Andre Villas-Boas, który zostanie tylko z jednym napastnikiem w kadrze klubu - Jermainem Defoe.

Portugalczyk zapewnia, że nie ma problemu, niech Emmanuel jedzie. Ale piłkarz go wydał. - Co innego powiedział prasie, a co innego powiedział mnie.

Z gry w kadrze zrezygnował trzy lata temu i nikt nie powinien mieć do niego pretensji. 8 stycznia 2010 roku przeżył jedną z najgorszych chwil w swoim życiu, kiedy tuż przed Pucharem Narodów Afryki w Angoli autokar reprezentacji ostrzelali rebelianci z Prowincji Kabinda.

Ostrzelali to mało powiedziane. Tam była regularna bitwa, a piłkarze byli w środku niej, bez możliwości ucieczki, bo zaraz na samym początku zginął kierowca Mario Adjoua. Wojsko otworzyło do partyzantów ogień, a piłkarze mogli tylko ukryć się za siedzeniami. Piekło trwało 20 minut, a potem trzeba było rannych odwieźć do szpitala. Trzy osoby zginęły. Adebayor miał szczęście, prawie nie oberwał, ale napatrzył się jak cierpią jego koledzy.

Reklama
Piłka nożna
Naukowcy ostrzegają przed upałami. Czy Amerykanie są przygotowani na mundial?
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Piłka nożna
Smutny początek sezonu przy Łazienkowskiej. Legia wygrała w ciszy
Piłka nożna
Klubowe mistrzostwa świata. PSG rozbiło Real i w finale zagra z Chelsea
Piłka nożna
Legia zaczyna sezon. Z nowym trenerem, ale bez nowych piłkarzy
Piłka nożna
Koniec marzeń polskich piłkarek. Debiutantki żegnają się z mistrzostwami Europy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama