Szczęsny obronił rzut karny

Manchester United pokonał Liverpool 2:1, Arsenal przegrał z City 0:2. Real bezradny w Pampelunie

Publikacja: 13.01.2013 23:45

Szczęsny obronił rzut karny

Foto: ROL

Superniedziela w Anglii zaczęła się zgodnie z planem. Mało kto wierzył, że okupujący środek tabeli Liverpool wygra na Old Trafford. Ale też nikt nie wątpił, że napsuje krwi United. Nawet Jose Mourinho, siedzący na trybunach i obserwujący najbliższego rywala Realu w Lidze Mistrzów (pierwszy mecz 1/8 finału z Manchesterem już 13 lutego w Madrycie).

Zobaczył słabą, jak na angielskie standardy, pierwszą połowę z golem Robina van Persiego i emocjonującą drugą z asystą Holendra przy bramce zaliczonej Nemanji Vidiciowi (piłka otarła się o Serba po strzale głową Patrice'a Evry) oraz nieudaną pogonią Liverpoolu.

– Van Persie da United tytuł – przekonuje Arsene Wenger. – W ubiegłym sezonie zdobył w lidze 30 goli, w tym może być podobnie. To wciąż bolesne widzieć go w koszulce innej drużyny – przyznaje menedżer Arsenalu.

Guardiola w City?

Nie mniej bolesna dla Wengera była porażka z Manchesterem City, pierwsza z tym przeciwnikiem przed własną publicznością od 1975 r.

O zwycięstwie ciężko było myśleć już po dziesięciu minutach, gdy Laurent Koscielny przewrócił w polu karnym Edina Dżeko i dostał czerwoną kartkę. Wojciech Szczęsny jedenastkę Bośniaka obronił: trochę dzięki refleksowi, trochę dzięki szczęściu. Dżeko kopnął w sam środek, Polak rzucił się w swoją lewą stronę, ale nogami zdołał jeszcze odbić piłkę na słupek, a następnie złapać ją w ręce na linii bramkowej. Ale później potężnego uderzenia Jamesa Milnera i dobitki Dżeko po strzale Carlosa Teveza zatrzymać nie był w stanie.

W niedzielę „Sun" podał, że latem Roberto Manciniego zastąpi w City Pep Guardiola. „To pewne na 100 procent" – napisała gazeta, powołując się na tajemnicze, ale podobno sprawdzone źródło w Hiszpanii. Guardiola z pensją 10 mln funtów rocznie zostałby najlepiej opłacanym trenerem na Wyspach.

Pewny Boruc

Coraz lepiej w bramce Southampton czuje się Artur Boruc. Meczem z Aston Villą (1:0) być może wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie. Bez jego interwencji nie byłoby zwycięstwa w Birmingham.

Polak bronił jak za najlepszych lat – na brawa zasługuje zwłaszcza interwencja z 89. minuty, gdy zatrzymał strzał głową Christiana Benteke'a. Goście jedynego gola zdobyli po karnym, którego – jak zgodnie stwierdzili trenerzy obu zespołów – być nie powinno, wykorzystanym w 35. minucie przez Rickiego Lamberta. A już w środę zaległy ligowy mecz z Chelsea na Stamford Bridge (20.40, Canal+ Gol).

Tytuł pechowca weekendu należy się bezsprzecznie Jonathanowi Waltersowi. Irlandzki napastnik Stoke w meczu z Chelsea (0:4) dwa razy pokonał własnego bramkarza, a potem z rzutu karnego trafił w poprzeczkę.

„Zdobył dwa gole, by zdjąć presję z Fernando Torresa" – w Internecie zaroiło się od takich złośliwych komentarzy. – To nie jest wina Jona. Wszyscy mieliśmy zły dzień – bronił swojego zawodnika Tony Pulis po pierwszej od prawie roku porażce Stoke na własnym stadionie.

Chelsea kusiła ostatnio rekordowym kontraktem (ponoć 18 mln funtów rocznie) Guardiolę, Rafaela Beniteza chcą – przynajmniej według internetowego głosowania – kibice Realu. W Pampelunie potwierdziło się, ile dla drużyny znaczy Cristiano Ronaldo. Portugalczyk pauzuje za kartki, a jego koledzy nie umieli strzelić gola zamykającej tabelę Osasunie (0:0). Raz wprawdzie do bramki trafili, ale Jose Callejon był na minimalnym spalonym.

Nie pomogło wprowadzenie po przerwie Karima Benzemy i Mesuta Oezila. Kaka w 18 minut zebrał dwie żółte kartki – pierwszą chwilę po wejściu na boisko za uderzenie Rubena, drugą za przeszkadzanie rywalom w szybkim rozegraniu rzutu wolnego.

Cristiano niezbędny

„Madryt bez Ronaldo nie istnieje" – napisała „Marca". Na szczęście Portugalczyk będzie mógł zagrać w kolejnych spotkaniach. A Real czekają teraz trzy mecze z Valencią w ciągu tygodnia (15 i 23 stycznia w pucharze, 20 – w lidze). W żadnym nie wystąpi Sergio Ramos, zawieszony – mówiąc dyplomatycznie – za kwestionowanie pracy sędziów w pucharowym spotkaniu z Celtą. Mourinho nie chciał powiedzieć, czy przeciw Valencii wystawi Ikera Casillasa.

Real na półmetku rozgrywek traci do Barcelony (3:1 w Maladze) 18 punktów, do Atletico (2:0 z Saragossą) – siedem.

We Francji nowym liderem został w sobotę Olympique Lyon. Rundę rewanżową zaczął od wyjazdowego zwycięstwa nad Troyes 2:1, a prowadzące dotychczas PSG już w piątek, po słabym meczu, zremisowało u siebie bezbramkowo z Ajaccio. Wynik dla Paryża bardzo rozczarowujący, ale żałować wizyty na stadionie nikt nie powinien. Warto było zobaczyć w akcji 20-letniego Lucasa Mourę, brazylijską gwiazdę przyszłości.

Lyon odkupił winy za ostatnią porażkę w Pucharze Francji z trzecioligowym Epinal. Na szczyt wprowadził go 19-letni Samuel Umtiti, strzelając swojego pierwszego gola w Ligue 1. Bordeaux w końcu wygrało mecz bez Ludovica Obraniaka. Reprezentant Polski wraca do zdrowia po kontuzji, jego koledzy przerwali serię sześciu spotkań bez zwycięstwa, pokonując Rennes 2:0. Reims z Grzegorzem Krychowiakiem w składzie przegrało z Bastią 1:2.

Juventus po świątecznej przerwie wypadł z rytmu. Z ośmiu punktów przewagi nad Lazio zostały mu już tylko trzy. W niedzielę lider Serie A zremisował 1:1 na wyjeździe z Parmą, jedyną drużyną w lidze włoskiej, która nie przegrała w tym sezonie u siebie meczu.

Lazio pokonało Atalantę 2:0, coraz bliżej Juventusu są również Napoli (3:0 z Palermo, 5 pkt straty) i Inter (2:0 z Pescarą, 7 pkt), który sprzedaje Wesleya Sneijdera do Galatasaray.

Adrian Mierzejewski strzelił dwie bramki dla Trabzonsporu i dostał czerwoną kartkę w wygranym 3:2 meczu z Antalyasporem w Pucharze Turcji. Polak trafiał na 1:0 i 2:1, drugiego gola zdobył z rzutu karnego. Minutę później został ukarany drugą żółtą kartką i musiał zejść z boiska.

Piłka nożna
Manchester City znalazł zastępcę dla Rodriego. Kim jest Nico Gonzalez?
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Piłka nożna
Krzysztof Piątek w Stambule. Znów odpala pistolety
Piłka nożna
Premier League. Wielki triumf Arsenalu, Manchester City powoli ustępuje z tronu
Piłka nożna
Najpierw męki, później zabawa. Barcelona wygrała, pomógł Robert Lewandowski
Piłka nożna
Drugi reprezentant Polski w Interze. Dlaczego Nicola Zalewski chce grać z Piotrem Zielińskim?