Może i nie zostaną mistrzami, ale ze zbrojącym się wciąż na potęgę PSG walczą jak równy z równym. Po 20 kolejkach wyprzedzają bogaczy z Paryża o dwa punkty. Sukces w Lyonie budowany jest niskim kosztem. Przed sezonem kupiono tylko Milana Bisevaca (PSG), Arnolda Mvuembę (Lorient) i Fabiana Monzona (Nice, wypożyczony obecnie do Fluminense). W sumie za około 10 mln euro. Steed Malbranque przyszedł za darmo. Odeszli m.in. Hugo Lloris (Tottenham), Kim Kaellstroem (Spartak Moskwa), Cris (Galatasaray Stambuł, od stycznia Gremio Porto Alegre) i Aly Cissokho (Valencia).
Prezes Jean-Michel Aulas powtarza, że nadal musi oszczędzać i sprzedawać piłkarzy z najwyższymi kontraktami, by łatać dziurę w finansach. Kto będzie następny? Michel Bastos, Bafetimbi Gomis, Yoann Gourcuff? Lisandro Lopeza chciałby Juventus, ale Aulas nie zgadza się na wypożyczenie. I zaznacza, że zespół nie może się za bardzo osłabić, bo wynik sportowy też jest ważny. W ubiegłym sezonie Lyon zdobył tylko puchar i superpuchar Francji, w lidze zajął dopiero czwarte miejsce i do dziś odbija mu się czkawką nieobecność w Lidze Mistrzów, w której grał nieprzerwanie od 2002 roku.
Jeszcze kilka lat temu to Lyon był królem transferowego polowania we Francji. Lopez kosztował około 30 mln euro, niedawno zrezygnował z roli kapitana. Opaskę przejął 23-letni Maxime Gonalons i do spółki z innym wychowankiem, cztery lata młodszym Samuelem Umtitim dał drużynie zwycięstwo w sobotnim meczu z Troyes (2:1). Zwycięstwo istotne, bo tydzień wcześniej Lyon odpadł z Pucharu Francji po niespodziewanej porażce z trzecioligowym Epinal. Aulasa denerwują działania katarskich właścicieli PSG. – Powinni robić tak jak dawniej my i zostawiać pieniądze na rynku francuskim, by pomóc innym klubom – twierdzi prezes Olympique. Teraz może pokazać, że w czasach kryzysu da się walczyć o trofea bez wielkich zakupów i z ambitną młodzieżą.