Guardiolę wszyscy widzieli raczej w którymś z angielskich klubów. Właściciel Chelsea Roman Abramowicz pensję trenera z Katalonii zdążył podbić już do 22 mln euro rocznie (przy trzyletnim kontrakcie), a Manchester City by skusić Pepa próbował wykupić pół Barcelony: zatrudnił byłego dyrektora sportowego Barcy Txikiego Begiristaina, byłego działacza tego klubu Ferrana Soriano, a kusił też innych. Ale Guardiola - wracający od przyszłego sezonu do pracy po rocznym urlopie w Nowym Jorku - bardziej od pieniędzy rosyjskich oligarchów i arabskich szejków wolał możliwość budowania drużyny w spokoju i w warunkach pracy zbliżonych do barcelońskich. A takie właśnie, ze wszystkich kuszących go, mógł mu zaproponować tylko Bayern: klub bardzo bogaty, ale bez nuworyszowskich wad, jak City i Chelsea. Stabilny, z doskonałą klubową akademią, dostarczającą pierwszej drużynie wychowanków z podobną skutecznością jak barcelońska La Masia, i podobnie jak La Masia stawiającą na przygotowanie ich do życia, a nie tylko do gry w piłkę.
Kilka dni temu menedżer trenera Josep Maria Orobitg był w Monachium, wcześniej z klubem rozmawiał również brat Guardioli, Pere, menedżer piłkarski. Informację o tym, że Guardiola jest najbliższy porozumienia z Bayernem podała już w poniedziałek telewizja Sky Italia.
Guardiola zastąpi w Bayernie kończącego trenerską karierę Juppa Heynckesa. Jako zawodnik przyszły szkoleniowiec niemieckiego klubu występował m.in. w Barcelonie, Romie i Brescii.
W latach 2008-2012 z zespołem Barcelony, ale już jako trener, wywalczył 14 trofeów; m.in. dwukrotnie zwyciężył w Lidze Mistrzów (2009, 2011) i trzy razy triumfował w lidze hiszpańskiej (2009-2011).