Trzy mecze, trzy zwycięstwa, ani jednej straconej bramki – mistrzowie Włoch z rozmachem podjęli kolejną próbę zdobycia europejskiego trofeum, mimo że ten, którego sprowadzono do pomocy, wkład ma na razie niewielki.
Cristiano Ronaldo już w pierwszym spotkaniu z Valencią dostał czerwoną kartkę (niech każdy oceni, czy słusznie), w drugim – z Young Boys – pauzował, w trzecim – z Manchesterem United – został skutecznie powstrzymany. Król strzelców sześciu poprzednich sezonów Champions League na półmetku fazy grupowej pozostaje bez gola. Sprawy w swoje ręce wziął Paulo Dybala, który zdobył już cztery bramki.
Zdaniem dziennika „Tuttosport" strzelecka forma Argentyńczyka to zasługa Ronaldo, który ze swoim nowym kolegą dzieli się wskazówkami i stara się go motywować. Ale to nie nad Dybalą po meczu na Old Trafford rozpływał się w pochwałach trener rywali Jose Mourinho.
– Giorgio Chiellini i Leonardo Bonucci mogliby iść na Harvard i prowadzić wykłady na temat gry w obronie. Byli absolutnie fantastyczni – stwierdził Portugalczyk, by zaraz potem dodać, że Juventus jest dziś na innym poziomie niż United: – Jeśli ludzie nie chcą tego zaakceptować, to ich problem.
W jakim miejscu jest dziś Bayern, zweryfikuje dopiero sobotni szlagier w Dortmundzie. Zwycięstwo nad AEK Ateny to obowiązek. Pozwoli przewietrzyć duszną atmosferę. Coraz głośniej mówi się o tym, że piłkarze nie są zadowoleni z pracy Niko Kovaca.