„Rz”: W Polsce i na Ukrainie najmniejsza nawet przeszkoda na drodze do Euro 2012 wywołuje panikę. Czy rzeczywiście jest ryzyko, że nasze kraje mogą stracić mistrzostwa?
Heinz Palme:
Nie sądzę.To się jeszcze nigdy w historii tego turnieju nie zdarzyło, a w mistrzostwach świata tylko raz: Kolumbia, którą zniszczyło trzęsienie ziemi, na trzy lata przed mundialem w 1986 r.sama się poddała i organizację turnieju przejął Meksyk. Panika na tym etapie przygotowań jest normalna. Przeżywali ją Portugalczycy i Grecy przed igrzyskami w Atenach.
Austriacy i Szwajcarzy też?
Mieliśmy bardzo poważne problemy z budową stadionów w Zurychu i w Klagenfurcie. W tym drugim mieście udało się zacząć prace dosłownie w ostatniej chwili, bo wcześniej a to protestowali ekolodzy, a to kłócili się politycy, a to dokumentacja przetargu wyciekła do prasy i sprawą musiał się zająć sąd.UEFA żąda, żeby sam stadion był gotowy na rok przed turniejem – nad infrastrukturą wokół niego można pracować dłużej – ale jest wyrozumiała.Klagenfurt nie zdążył na czas,otwarcie stadionu przeciągnęło się do początku września.Każdy organizator mistrzostw ma podobne problemy. W Austrii też są wybory i zmiany rządów. Mnie na szefa spółki Austria przy Piłce, która w imieniu rządu nadzoruje przygotowania, mianował poprzedni kanclerz. Nie jestem politykiem, tylko ekspertem do wynajęcia, ale po wyborach poszedłem do nowego kanclerza i powiedziałem: „Jeśli ma pan kogoś lepszego, niema problemu”. Usłyszałem:„Jest pan właściwym człowiekiem na właściwym miejscu.Proszę robić swoje”.