Gdyby pięć minut po ostatnim gwizdku przegranego meczu z Marsylią na Anfield ktoś powiedział mi, że w ostatnim meczu ciągle będziemy walczyć o awans, ze złości odgryzłbym mu rękę. Nie wierzyłem w to, ale teraz jesteśmy jednak inną drużyną, pewną swoich umiejętności – powiedział kapitan Liverpoolu Steven Gerrard przed wylotem do Francji.
Liverpool po fatalnym początku rozgrywek, kiedy po trzech meczach miał tylko jeden punkt wywalczony w Porto, a przegrał i z Beskitasem, i z Olympique, podniósł się z kolan. Po dwóch zwycięstwach w spotkaniach rewanżowych, dziś w Marsylii może znów dokonać pozornie niemożliwego.Piłkarze z Anfield kochają takie sytuacje. W 2005 roku przegrywali w finale z Milanem 0:3 do przerwy. Wygrali po karnych. Wcześniej, by awansować do 1/8 finału, musieli strzelić trzy gole Olympiakosowi Pireus. Do przerwy przegrywali 0:1, wygrali 3:1, a ostatnią bramkę Gerrard strzelił w 86. minucie.
Nie wiadomo, kto przyjezdnych z Liverpoolu boi się bardziej – piłkarze Marsylii przeciwników z boiska, czy policja kibiców. Brytyjskie władze ostrzegają, że nie są w stanie pomóc w identyfikacji kibiców wybierających się na spotkanie. Zazwyczaj dysponują pełnymi danymi, od nazwisk po numery rejestracyjne samochodów. Tym razem wiedzą tylko o dwóch czarterach, którymi przyleci 500 fanów. Oficjalnie sprzedano kibicom gości 2800 biletów.
Anglików może być jednak na stadionie znacznie więcej. Dziennikowi „L’Equipe” udało się ustalić, że kibice z Liverpoolu wyprodukowali ponad tysiąc znaczników, w jakich po Stade Velodrome poruszają się porządkowi. „Szykuje się gigantyczny chaos” – ostrzega dziennik, choć pewnie po jego informacjach również ochroniarze będą sprawdzani przy wejściu, by odróżnić fałszywych od prawdziwych.
W ostatniej ligowej kolejce Liverpool nieoczekiwanie przegrał z Reading 1:3. To była jego pierwsza porażka w tym sezonie Premiership. Chociaż Rafael Benitez ostatnio przestał otwarcie krytykować amerykańskich właścicieli klubu, żałujących mu pieniędzy na transfery, po porażce w Marsylii może znaleźć się w opałach. Gospodarze będą bardzo zdeterminowani. Olympique w ostatniej kolejce Ligue 1 pokonał na własnym stadionie AS Monaco 2:0, jednak 13. miejsce po 17 meczach i zaledwie 21 punktów to nie jest bilans, za który trenera Erica Geretsa właściciele klubu głaszczą po głowie.