Chłopcy z przedmieść

Francuska nowa fala. Smutek po zakończeniu kariery przez Zinedine’a Zidane’a nie trwał długo. Piękni dwudziestoletni – Hatem Ben Arfa, Karim Benzema i Samir Nasri – wkrótce mają oczarować świat

Publikacja: 18.12.2007 01:42

Karim Benzema mówi o sobie: Jestem skromny, bo na razie niczego nie osiągnąłem. Nie rozumiem, dlacze

Karim Benzema mówi o sobie: Jestem skromny, bo na razie niczego nie osiągnąłem. Nie rozumiem, dlaczego interesują się mną media.

Foto: AFP

Trzech piłkarzy z „Generacji 1987” już rządzi w klubach i chociaż uciekają od porównań z zawodnikiem, który dał Francji mistrzostwo i wicemistrzostwo świata, dużo szybciej od swojego wielkiego poprzednika osiągnęli poziom dla większości nieosiągalny.

W ostatniej kolejce grupowej fazy Ligi Mistrzów Olympique Lyon pokonał na wyjeździe Glasgow Rangers 3:0, Benzema strzelił dwa gole, a przy jednym asystował. Chłopak pochodzący z Bron – okrytych złą sławą przedmieść miasta – od dwóch lat uważany jest za najszybciej rozwijającego się piłkarza w historii francuskiego futbolu. W kolejce ustawiły się już po niego wielkie kluby i nikogo to nie dziwi. Z byle kim Lyon nie podpisywałby już pięciu zawodowych kontraktów mimo tak krótkiego stażu w drużynie.

Bron to dzielnica zamieszkana przez imigrantów, pełna trudnej młodzieży. Karim miał 15 lat, kiedy jego ojciec, pochodzący z tej samej części Algierii co rodzice Zidane’a, postanowił odseparować go od kolegów z bloku, a także ośmiorga rodzeństwa i wysłał do działającego przy Olympique internatu dla zawodników z zagranicy.

Poza bajeczną techniką i pochodzeniem Benzemę z Zidane’em łączy jeszcze skromność. Zmusić go do zabrania głosu w szatni udało się raz. Klub piłkarski to nie wojsko, ale zjawisko fali piłkarzom nie jest obce. Debiutujący w dorosłej drużynie zawodnik musi powiedzieć przed pozostałymi piłkarzami parę słów. Benzema bronił się przed tym, jak mógł, ale w styczniu 2005 roku, kiedy jako 17-latek pierwszy raz znalazł się w składzie na spotkanie z Metzem, przemówił. Nie miał nic ciekawego do przekazania, jąkał się i dukał, a koledzy z drużyny pokładali się ze śmiechu. W końcu powiedział coś od serca: „Nie wiem, co was tak bawi, skoro wkrótce na boisku zajmę miejsce któregoś z was”. Nikt więcej nie kazał mu już przemawiać.

Benzema w kontaktach z mediami jest francuskim odpowiednikiem Radosława Sobolewskiego. Wywiadów udziela rzadko, ciekawych – nigdy. Twierdzi, że jeszcze niczego nie osiągnął i nie rozumie wrzawy wokół siebie. Nie mieszka już w internacie, wrócił do domu, bo matka gotuje lepiej. Chociaż wydawałoby się, że do reklam się nie nadaje, dział marketingu Adidasa uznał, że w bezbarwności siła, i podpisał z nim kontrakt do 2014 roku.Lyon na napastnika z prawdziwego zdarzenia czekał od dawna.

Rodziny trzech gwiazdorów francuskiej piłki pochodzą z krajów Maghrebu

Doradca prezesa Jeana-Michela Aulasa Bernard Lacombe przyznał ostatnio, że zamiast kupować kolejnych, warto było poczekać, aż urodzi się Benzema. Bilans goli i występów ma lepszy od każdego cudownego dziecka francuskiego futbolu. W jego wieku David Trezeguet nie strzelił gola w lidze, Djibril Cisse – dwa razy mniej, nawet Thierry Henry był gorszy. Benzema poradził sobie z konkurencją w klubie, przewodzi klasyfikacji strzelców Ligue 1, a szukanie przez Lyon kolejnego napastnika rozumieć może tylko w jeden sposób – chcą go sprzedać. Lacombe zapewne przesadza, podając kwotę 50 milionów euro.

Na razie największym sukcesem Benzemy jest wywalczone w 2004 roku w ojczyźnie mistrzostwo Europy do lat 17. Na boisku świetnie rozumiał się z Hatemem Ben Arfą, z którym teraz zaczyna rządzić w Olympique i którego uważa za dużo bardziej utalentowanego od siebie. Rodzice Ben Arfy pochodzą z Tunezji, Hatem urodził się na przedmieściach Paryża, ale w piłkę uczył się grać w szkółce Lyonu. I przed telewizorem w domu. Ojciec od dzieciństwa katował go swoimi ulubionymi nagraniami wideo: wszystkie triki Johana Cruyffa i Diego Maradony musiał powtarzać na ulicy do znudzenia.

Chociaż w przeciwieństwie do Benzemy mieszka już sam, Ben Arfa dojrzewa znacznie wolniej. Żeby rozwinąć skrzydła w Lyonie, potrzebował odejścia Florenta Maloudy do Chelsea Londyn. Kiedy dowiedział się, że najlepszy piłkarz ligi francuskiej żegna się z klubem, odetchnął i zrozumiał, przed jak wielką staje szansą. – W tym roku mam wielką ochotę eksplodować – i jak powiedział, tak zrobił. „L’Equipe” pisała o nim jednak równie często „geniusz” i „artysta”, co – „niestety, znowu kontuzjowany”.

Przed sezonem bardzo interesował się nim Tottenham Hotspur, a że kierownictwo Lyonu nie było do końca pewne jego przydatności – nie zamierzano blokować transferu. W listopadzie, po kilku fantastycznych meczach – choćby dwóch golach strzelonych Stuttgartowi w Lidze Mistrzów – Olympique przedłużył kontrakt do 2010 roku. Okazało się, że kiedy tylko Ben Arfa jest zdrowy – czaruje. Ostatnio także w reprezentacji Francji. Dotychczas dostał na to cztery szanse, strzelił jednego gola. Raymond Domenech tonuje nastroje, prosząc, by kibice dali młodym jeszcze trochę czasu. Media go nie słuchają: „Benzema: osiem meczów, trzy gole – to nowy Henry. Nasri: siedem meczów, dwa gole – on przecież gra jak Zidane” – zachwyca się „France Football”.

Nasriego na swojego następcę namaścił sam Zidane, wręczając mu nagrodę dla najlepszego młodego piłkarza poprzedniego sezonu. Rodzina 20-latka także pochodzi z Algierii, a piłkarz wychowywał się na przedmieściach Marsylii. „W jego wieku nie potrafiłem grać na takim luzie. Samir mecze w barwach Olympique gra tak jak z kolegami na podwórku” – oceniał go w lipcu Zidane na łamach „Le Foot Marseille”. Nasri nie tylko zdobył mistrzostwo Europy do lat 17, ale uznany został także za najlepszego gracza turnieju. Mieszka z rodzicami, zarabia kilkaset razy więcej od nich, a i tak biega wyrzucić śmieci i pomaga w przygotowaniu obiadu.

Benzema i Ben Arfa nie chcą opuszczać Lyonu, Nasri – Marsylii. Chcą jednak wygrać Ligę Mistrzów, zdobyć mistrzostwo Europy i świata. I zapowiadają, że jeśli nie będzie to im dane w rodzimych miastach, wyjadą za granicę. Prawa do transmisji telewizyjnych ligi francuskiej wyceniono na 400 milionów euro, jednak są to głównie rozgrywki bezimiennych imigrantów z byłych kolonii.

Benzema, Ben Arfa i Nasri bezimienni już nie są, ale o ich prawdziwej wartości wiedzielibyśmy więcej, gdyby grali w Anglii, Włoszech czy Hiszpanii. Jeśli wyjadą – we Francji znajdą się następcy. Jeremy Menez z Monaco, Gabriel Obertan z Bordeaux, Blaise Matuidi z Saint-Etienne na razie grzecznie czekają w kolejce do sławy.

Trzech piłkarzy z „Generacji 1987” już rządzi w klubach i chociaż uciekają od porównań z zawodnikiem, który dał Francji mistrzostwo i wicemistrzostwo świata, dużo szybciej od swojego wielkiego poprzednika osiągnęli poziom dla większości nieosiągalny.

W ostatniej kolejce grupowej fazy Ligi Mistrzów Olympique Lyon pokonał na wyjeździe Glasgow Rangers 3:0, Benzema strzelił dwa gole, a przy jednym asystował. Chłopak pochodzący z Bron – okrytych złą sławą przedmieść miasta – od dwóch lat uważany jest za najszybciej rozwijającego się piłkarza w historii francuskiego futbolu. W kolejce ustawiły się już po niego wielkie kluby i nikogo to nie dziwi. Z byle kim Lyon nie podpisywałby już pięciu zawodowych kontraktów mimo tak krótkiego stażu w drużynie.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Piłka nożna
Liga Konferencji. Legia pokonała Chelsea, miła niespodzianka w Londynie
Piłka nożna
Liga Konferencji. Jagiellonia się nie poddała, Betis krok od finału we Wrocławiu
Piłka nożna
Liga Mistrzów: Zamach na tron się powiódł, Europa czeka na nowego króla
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Real abdykował, znamy pary półfinałowe
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Piłka nożna
Barcelona i Wojciech Szczęsny nie są już niezwyciężeni. To sygnał ostrzegawczy