Statystyka ta dotyczy przede wszystkim sędziów niższych klas, arbitrzy serie A i B mają lepszą ochronę. Zdarza się, że 24 godziny na dobę. Od trzech miesięcy Pierluigi Collina, obecnie instruktor sędziów dwóch najwyższych klas rozgrywek, a jeszcze niedawno powszechnie uważany za najlepszego arbitra piłkarskiego na świecie, jest pod ochroną policji, podobnie jak jego żona i dom w Viareggio. Otrzymywał regularnie pogróżki przez telefon i w listach, a ostatnio przysłano mu pocztą pocisk rewolwerowy, co wzbudziło obawy, że oprócz kibiców grozi mu również mafia. Gdyby nie ochrona, Collina zostałby pobity na trybunach stadionu w Genui, gdzie kibice Sampdorii chcieli się na nim zemścić za to, że arbiter spotkania pokazał czerwoną kartkę Antonio Cassano. Podopieczny Colliny, Mauro Bergonzi, który faktycznie w październiku zawalił mecz Napoli – Juve, po serii pogróżek, za poradą policji, na dwa tygodnie zmienił adres.
Szef włoskich sędziów Cesare Gussoni ujawnił, że pogróżki otrzymuje większość arbitrów serie A i B. Człowiek grożący sędziemu Stefano Farinie śmiercią w sms-sie został właśnie aresztowany, kilka listów z kulami rewolwerowymi przyszło na adres związku sędziów, a liczba czynnych napadów kibiców na arbitrów w porównaniu z poprzednim sezonem wzrosła aż o 27 procent. Gussoni zapowiedział, że jeśli związek futbolowy i zarząd ligi nie przystąpią do działania, sędziowie nie wybiegną na boisko. Twierdzi, że wszystkiemu winni są piłkarze, trenerzy i prezesi, którzy nagminnie tłumaczą porażki swoich drużyn złym sędziowaniem, a też nagłaśniające te opinie media. Gussoni żąda również, by na stadionowych wielkich ekranach przestano pokazywać powtórki sytuacji spornych, bo w przypadku błędu sędziego to podżeganie do mordu.
Atmosfera wokół sędziów piłkarskich pogorszyła się znacznie w 2006 roku, gdy okazało się, że spora część najlepszych arbitrów, ci którzy ich wyznaczają na poszczególne mecze, kwalifikatorzy i kilku działaczy związku futbolowego z prezesem i wiceprezesem na czele przez lata szła na rękę Juventusowi. Afera, w swej skali o wiele mniejsza od polskiej, pociągnęła za sobą wiele dyskwalifikacji, a szkoleniem i desygnowaniem sędziów zajął się człowiek podobno bez skazy – Collina. Sprowadził z klas niższych najlepszych młodych sędziów, przeszkolił i wysłał na boiska serie A i B.
Niestety, kardynalnych błędów jest teraz więcej, bo okazało się, że poza wyjątkami, wyszkolić dobrego sędziego jest tak trudno, jak wyszkolić dobrego piłkarza i nie istnieje droga na skróty. Naturalnie Collina karze sędziowskie pomyłki bardzo surowo nierzadko dyskwalifikując winowajców na kilka miesięcy, ale jeśli chodzi o poziom sędziowania, niewiele to zmienia. Collina nie wyklucza importu na mecze podwyższonego ryzyka arbitrów z zagranicy. To wszystko jednak nie przekonuje fanatycznych kibiców, którzy uważają, że znów biorą udział w jakimś futbolowym spisku. Zwłaszcza, że kilka tygodni temu „Gazzetta dello Sport” sugerowała, że gdyby nie pomyłki sędziów, na czele tabeli mógłby być Juventus, a nie Inter.
Gussoni przypomina, że dzięki zdobyczom elektroniki (symulacje komputerowe, powtórki tej samej sytuacji z kilkunastu kamer), z których arbitrom korzystać nie wolno, błędy ex post wychwycić bardzo łatwo. Zwraca też uwagę na schizofreniczną i niebezpieczną sytuację, w której kibic na telebimie na stadionie w wyświetlanej w kilka sekund po incydencie powtórce widzi błąd sędziego. Sędzia też ten błąd widzi, ale zgodnie z obowiązującymi przepisami decyzji zmienić na tej podstawie nie może. Szef sędziów pyta przy okazji dlaczego kibice nie gwiżdżą, nie wymyślają piłkarzom i nie rzucają w nich czym popadnie, gdy na telebimie widać jak złośliwie faulują czy symulują, a reagują tak wyłącznie na sędziowskie pomyłki.