W kraju, gdzie większość ludzi zarabia mniej niż 10 dolarów dziennie, przed początkiem sezonu piłkarskiego sprzedano 2,5 miliona nowych koszulek Chivas Guadalajara. Kryzys gospodarczy, który dotknął Meksyk w 2001 roku, paradoksalnie może przyczynić się do rozwoju futbolu. W jednym z najbiedniejszych stanów – Pachuca – istnieją już 273 szkółki piłkarskie, z których ponad połowa powstała w ostatnich siedmiu latach. O karierze piłkarza marzy każdy dzieciak, a dążąc do niej, jest mocno wspierany przez rodziców. Zarobki nawet w lidze meksykańskiej pozwalają utrzymać całą rodzinę, wyjazd do Europy oznacza bogactwo dla kilku następnych pokoleń.
W 2005 roku na mistrzostwach świata do lat 17 Meksykanie po raz pierwszy sięgnęli po złoto. Prezydent piłkarskiej federacji zapowiedział wówczas, że za pięć lat reprezentacja seniorów ma już wygrać prawdziwy mundial. W rozwój ligi zainwestowano miliony dolarów, co kilka miesięcy najlepsi zawodnicy kupowani są do klubów europejskich. Są tańsi od Brazylijczyków i Argentyńczyków i, przynajmniej na początku, nie chcą zarabiać milionów.
Pavel Pardo i Ricardo Osorio trafili do VfB Stuttgart, Andresa Guardado kupiło Deportivo La Coruna. O Nerry’ego Castillo walczyły inne kluby z Hiszpanii, teraz próbuje swoich sił w Manchesterze City. Carlos Salcido robi karierę w PSV Eindhoven.
Duże pieniądze i dobry poziom rozgrywek sprawiły, że do Meksyku trafiły także gwiazdy trenerskie. Panowie Menotti, Pekerman, Bielsa, La Volpe, Pasarella i Beenhakker to przecież uznane firmy
Świat patrzy tylko na towar eksportowy, a tymczasem mocno w górę poszedł poziom meksykańskiej ligi. Piłkarski biznes dwa lata temu przyniósł blisko 4 miliardy dolarów. W ligę nie bały się zainwestować najbogatsze firmy w kraju. Browar Famsa sponsoruje klub z Monterrey, zaliczany do trzech największych producentów cementu na świecie Cruz Azul ma liczącą się drużynę w mieście Meksyk, a jego rywal na rynku Cemex, nie chcąc zostawać w tyle, wziął pod opiekę zespół Tigers. Telemex gwarantuje budżet Pumas Mexico, a przecież właścicielem tej firmy jest Carlos Slim – uznany w ubiegłym roku przez „Forbes” za drugiego z najbogatszych ludzi na świecie.