W USA jest zarejestrowanych blisko 20 milionów zawodników, ale większość Amerykanów nadal jest przekonana, że piłka nożna to gra dla kobiet.
Nie są to opinie bezpodstawne. Amerykanki były już mistrzyniami świata, a Mia Hamm przez lata uchodziła za symbol żeńskiego futbolu na całym świecie. Męska reprezentacja USA nigdy nie miała tak znanych zawodników, o podobnych sukcesach nie wspominając. Gdyby jednak przymierzyć osiągnięcia Amerykanów w ostatnich latach do tego, czego w tym czasie dokonali Polacy, okazałoby się, że nasi dzisiejsi przeciwnicy są od nas dużo lepsi.
Reprezentacja Stanów Zjednoczonych brała udział w pięciu ostatnich mistrzostwach świata, a Polacy tylko w dwóch. W dodatku na turnieju w Korei i Japonii Amerykanie zajęli ósme miejsce i mogą mówić o pechu. W ćwierćfinałowym meczu z Niemcami zostali w bardzo brzydki sposób wyeliminowani nie przez przeciwników, ale przez szkockiego sędziego Hugh Dallasa, podejmującego krzywdzące dla Amerykanów decyzje.
Przed dwoma laty na mistrzostwach w Niemczech Amerykanie zajęli ostatnie miejsce w grupie. Przegrali 0:3 z Czechami, 1:2 z Ghaną, ale zremisowali 1:1 z późniejszymi mistrzami świata Włochami. Po mundialu zmieniono selekcjonera. Odszedł bardzo zasłużony i być może najlepszy trener w historii amerykańskiej reprezentacji Bruce Arena. Federacja miała duże aspiracje, chciała zastąpić go kimś jeszcze lepszym i bardziej znanym. Kandydatura mieszkającego w Kalifornii Jürgena Klinsmanna narzucała się sama, ale Niemiec odmówił. Postanowiono więc mianować trenerem tymczasowym Boba Bradleya, absolwenta Uniwersytetu Princeton.
Bradley był asystentem Areny w DC United i drużynie amerykańskiej podczas igrzysk w Atlancie. Zdobył sławę jako trener Chicago Fire (1998 – 2002), z którym wywalczył pierwsze miejsce w Mayor League Soccer i puchar USA. To wtedy miał w drużynie Piotra Nowaka, Romana Koseckiego i Jerzego Podbrożnego. Kiedy jako trener tymczasowy zaczął wygrywać z amerykańską reprezentacją mecz po meczu, federacja zdecydowała się na podpisanie stałej umowy. W roku 2007 drużyna USA zdobyła prestiżowy Złoty Puchar CONCACAF, pokonując w finale w Chicago Meksyk 2:1.