Świetni Niemcy, Chorwaci na remis, Austria z piekła do nieba i z powrotem

Niemiecki strach miał wielkie oczy, ale w meczu ze Szwajcarami było 4:0 dla piłkarzy Joachima Loewa. Austriacy prowadzili z Holendrami już 3:0, a mimo to przegrali

Publikacja: 27.03.2008 03:04

Świetni Niemcy, Chorwaci na remis, Austria z piekła do nieba i z powrotem

Foto: AFP

Dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” nazwał mecz w Bazylei „Wieczorem niemieckich strzelców”. Nawet Łukasz Podolski, zagubione cudowne dziecko niemieckiej piłki, w przedostatniej minucie zdobył bramkę. Podobnie Miroslav Klose, a Mario Gomez – dwie, jak przystało na najskuteczniejszego niemieckiego piłkarza Bundesligi.

Nikt już chyba nie będzie chciał słuchać narzekań komentatorów, że bohaterowie mistrzostw świata albo są kontuzjowani, albo bez formy. Wiele reprezentacji chciałoby mieć takie problemy. W dwóch ostatnich meczach z gospodarzami mistrzostw, na najważniejszych stadionach Euro 2008 – w Wiedniu i teraz w Bazylei – Niemcy strzelili siedem bramek. Nie stracili żadnej, a Jens Lehmann, który w kadrze rozegrał w ostatnich miesiącach więcej meczów niż w Arsenalu Londyn, w Bazylei był bezbłędny.

Najlepszy na boisku był jednak Gomez, wychowany w Szwabii syn Hiszpana i Niemki. Grał z taką swobodą, jakby chodziło o kolejny ligowy mecz VfB Stuttgart. To po jego strzale w 23. minucie bramkarz Diego Benaglio źle odbił piłkę, a Klose był tam gdzie trzeba i dał Niemcom prowadzenie. Dwa kolejne gole zdobył Gomez – jednego strzałem zza pola karnego, drugiego w sytuacji sam na sam z bramkarzem.

Potem swoje zrobił jeszcze Podolski i trener Joachim Loew mógł wejść po meczu do studia niemieckiej telewizji na stadionie w Bazylei dumny jak paw. Prowadzący Szwajcarów Kobi Kuhn ledwo zdobył się na podniesienie głowy, przyznał że Niemcy od początku do końca robili na boisku co chcieli.

Kuhn przynajmniej nie miał żadnych złudzeń. Trener Austriaków Josef Hickersberger po środowym wieczorze w Wiedniu długo będzie się zastanawiał, czy z jego drużyną jest tak dobrze jak do 35. minuty meczu z Holendrami, czy tak źle jak w końcówce pierwszej połowy i w całej drugiej.

Austriackie ataki na początku meczu robiły wrażenie. Już pierwszy dał bramkę: Martin Harnik podał do Andreasa Ivanschitza, a ten strzelił po ziemi. Każdy gol dla austriackiej kadry to wydarzenie, w trzech poprzednich meczach nie udało jej się zdobyć żadnego. Gdy Sebastian Prödl w 18. minucie podwyższył na 2:0, a w 35. na 3:0, kibice ruszyli do tańca. Obie bramki Prödla były podobne: dośrodkowywał z rzutów rożnych Ivanschitz, a środkowy obrońca przystawiał głowę.

To był ostatni moment na chwalenie Prödla, bo niedługo potem zaczął się czas jego pomyłek. Dwie skończyły się bramkami dla rywali.

Austriacka obrona ma wyjątkowy dar przyciągania nieszczęść, kto próbuje, wcześniej czy później zmusi ją do błędu. Holendrzy, przytłoczeni entuzjazmem rywali, długo nie mieli pomysłu, jak się do tego zabrać. Bramka Klaasa Jana Huntelaara po dośrodkowaniu z rzutu rożnego pozwoliła im wziąć oddech, ale więcej dały zmiany zrobione w przerwie przez Marco van Bastena, zwłaszcza wprowadzenie Clarence’a Seedorfa.

W meczach z dwoma gospodarzami Euro 2008 – Austrią i Szwajcarią – Niemcy strzelili siedem bramek, nie tracąc żadnej

Z ostatnich 14 meczów austriacka kadra wygrała tylko jeden, ale nawet dla zaprawionych rozczarowaniami kibiców ostatnie pół godziny było ciężką próbą. Po bramkach Johna Heitingi, Jana Vennegoora of Hesselinka i drugim golu Huntelaara zamiast zwycięstwa czekało ich rozpamiętywanie kolejnej porażki. Prowadzenie Austria straciła w 82. minucie, ostatnią bramkę w 86.

Austriacy mają jeszcze dwie okazje do poprawienia sobie nastroju przed Euro: mecze z Nigerią i Maltą. Po nich zostanie już tylko wiara w cuda i naśladowanie Niemców. Hickersberger, tak jak Juergen Klinsmann przed mundialem, włączył do sztabu specjalistów od fitness i psychologa, a na miejsce ostatniego zgrupowania przed turniejem wybrał ten sam hotel na Sardynii, w którym do MŚ przygotowywała się niemiecka kadra. Im bardziej brakuje wyników, tym większe wzięcie ma myślenie magic zne.

Chorwacja w towarzyskim meczu ze Szkotami szukała odpowiedzi, kto będzie strzelał dla niej bramki, gdy złamaną nogę leczy Eduardo. W Glasgow gola na 1: 0 zdobył pięknym strzałem pod poprzeczkę pomocnik Niko Kranjcar. Chorwaccy napastnicy mimo wielu okazji nie potrafili pokonać Craiga Gordona, choć np. Ivica Olić strzelał z pięciu metrów. Mecz skończył się remisem, bo kiks Roberta Kovaca w obronie wykorzystał Kenny Miller, ale Chorwaci byli tego wieczoru znacznie lepsi.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora p.wilkowicz@rp.pl

Szwajcaria - Niemcy 0:4 (0:1)

Bramki: M. Klose (23), M. Gomez (61, 67), L. Podolski (89). Sędziował E. Braamhaar (Holandia). Widzów 38 500.

Szwajcaria: Benaglio - Lichtsteiner, Eggimann, Senderos (75, Von Bergen), Spycher - Inler (87, Huggel) - Behrami (58, Gygax), Fernandes - Barnetta (79, Vonlanthen) - Frei (83, H. Yakin), Derdiyok (46, N’Kufo).Niemcy: Lehmann - Lahm (87, Trochowski), Mertesacker, Westermann, Jansen (79, Rolfes) - C. Fritz (72, Friedrich), Ballack, Hitzlsperger, Schweinsteiger - Klose (58, Podolski), Gomez (75, Kuranyi).

Szkocja - Chorwacja 1:1 (1:1)

Bramki - dla Szkocji: K. Miller (30); dla Chorwacji: N. Krancjar (10). Sędziował T. Hauge (Norwegia). Widzów 35 000.Szkocja: Gordon - Hutton, Naysmith (63, McEveley), Caldwell (46, Anderson), McManus - Fletcher, Hartley, Brown (65, Teale), Maloney (72, Boyd) - Miller, Fletcher (46, Rae).

Chorwacja: Pletikosa - R. Kovać (73, Knezević), Corluka (85, Simić), Simunić, Srna (63-Jurica Leko) - N. Kovać (46, Vukojevic), Modrić, Kranjcar, Pranjić - Petrić (58, Klasnić), Olić (58, Budan).

Austria - Holandia 3:4 (3:1)

Bramki - dla Austrii: A. Ivanschitz (6), S. Proedl (18, 35); dla Holandii: K. J. Huntelaar (37, 86), J. Heitinga (67), J. Vennegoor of Hesselink (83). Sędziował M. Hannson (Szwecja). Widzów 40 500.Austria: Payer - Garics, Proedl, Pogatetz, Gercaliu - Leitgeb, Saumel, Ivanschitz, Fuchs (74, Weissenberger) - Harnik (64, Standfest), Linz (64, Janko).

Holandia: Timmer - Ooijer, Heitinga, Mathijsen (46, Bouma), De Cler (80, Vennegoor of Hesselink) - De Zeeuw (46, Seedorf), Van Persie (69, Babel), Van Bronckhorst - Van der Vaart, Sneijder (90, Landzaat), Huntelaar.

Dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” nazwał mecz w Bazylei „Wieczorem niemieckich strzelców”. Nawet Łukasz Podolski, zagubione cudowne dziecko niemieckiej piłki, w przedostatniej minucie zdobył bramkę. Podobnie Miroslav Klose, a Mario Gomez – dwie, jak przystało na najskuteczniejszego niemieckiego piłkarza Bundesligi.

Nikt już chyba nie będzie chciał słuchać narzekań komentatorów, że bohaterowie mistrzostw świata albo są kontuzjowani, albo bez formy. Wiele reprezentacji chciałoby mieć takie problemy. W dwóch ostatnich meczach z gospodarzami mistrzostw, na najważniejszych stadionach Euro 2008 – w Wiedniu i teraz w Bazylei – Niemcy strzelili siedem bramek. Nie stracili żadnej, a Jens Lehmann, który w kadrze rozegrał w ostatnich miesiącach więcej meczów niż w Arsenalu Londyn, w Bazylei był bezbłędny.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Piłka nożna
Manchester City na kolanach w Paryżu. Mistrzowie Anglii bez awansu?
Materiał Promocyjny
Jaką Vitarą na różne tereny? Przewodnik po możliwościach Suzuki
Piłka nożna
PSG – Manchester City. Bogaci, ale jak na razie przegrani
Piłka nożna
Gole Roberta Lewandowskiego, błędy Wojciecha Szczęsnego i zwycięstwo Barcelony
Piłka nożna
Wraca Liga Mistrzów. Robert Lewandowski szuka kolejnych bramek, Barcelona walczy o awans
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
Piłka nożna
Florentino Perez: Sił i pomysłów wciąż mu nie brakuje
Materiał Promocyjny
Psychologia natychmiastowej gratyfikacji w erze cyfrowej