Jeżeli Canal Plus za transmisje daje kwotę ponaddwukrotnie wyższą niż podczas poprzedniego kontraktu, to znaczy, że produkt, jakim jest polska piłka, jest wart dwa razy więcej niż trzy lata temu – mówi Bogdan Basałaj, dyrektor zarządzający spółki Ekstraklasa SA. Jego optymizmu nie zmniejsza nawet to, że wciąż nie wiadomo, kto będzie jej tytularnym sponsorem.
Do spotkania pierwszoligowych klubów doszło w ubiegły czwartek, kiedy zapoznano się z nową ofertą dotychczasowego sponsora. PTK Centertel przez długi czas upierał się przy 38 milionach złotych za trzy sezony, teraz – co wiadomo nieoficjalnie – podwyższył kwotę do 45 milionów, dodając jednak dużo obostrzeń. – Kluby jednogłośnie odrzuciły nową propozycję, bo potrzebują pieniędzy gwarantowanych, a nie wypłacanych tylko w przypadku spełnienia warunków, za które trudno wziąć odpowiedzialność – mówi Adrian Skubis, rzecznik Ekstraklasy.
Te warunki to nie tylko utrzymanie odpowiedniego poziomu sportowego, ale także inwestycje w infrastrukturę i podniesienie bezpieczeństwa na trybunach. Stadiony Wisły i Lecha obecnie nie spełniałyby warunków, chociaż przecież rozbudowywane są po to, by za kilka lat ligę oglądać mogło jak najwięcej kibiców.
Kluby zobowiązały jednak Ekstraklasę do wysłania jeszcze jednej kontroferty do PTK Centertel, znoszącej kłopotliwe uwarunkowania i podnoszącej wartość kontraktu. – Polska piłka na pewno straciła na korupcji, jednak nie można się obrażać na rzeczywistość. Jedynym pozytywem jest to, że od tego dna można się już tylko odbić. Niech nasze możliwości oceni rynek, kluby same przyznały, że są w stanie przeżyć bez tych kilkuset tysięcy złotych, jakie rocznie miałyby otrzymywać od sponsora tytularnego. Skoro drogo sprzedaliśmy prawa telewizyjne, to chcielibyśmy zarobić też na innych polach działania – mówi Basałaj.
Liga poradzi sobie nawet bez sponsora. Za kilka lat, już czysta, może być bardziej wartościowa