RZ: Hasło: „Polska w Euro 2008” kojarzy się panu z...?
Leo Beenhakker:
Rozczarowaniem. Jestem zwariowany na punkcie pracy, lubię czuć, że wszystko jest w moich rękach. Na turnieju tego nie czułem, najlepsi piłkarze przyjechali w słabej formie. To się zdarza, ale boli, że zdarzyło się akurat podczas mistrzostw. Nie obwiniam jednak poszczególnych zawodników. Poza wszystkim byliśmy zwyczajnie słabsi od rywali. Dlatego zafundowaliśmy kibicom powtórkę nędznych filmów z 2002 i 2006 roku. Z jakichś powodów Polacy nie potrafią grać w turniejach. Jest problem w psychice, po czterech dniach piłkarze nie potrafią ponownie się skupić.
Zrezygnuje pan z gwiazd, które rozczarowały w tym filmie?
Nie miałem gwiazd, tylko zgraną ekipę, która nakręciła kilka ciekawych odcinków w eliminacjach. To normalne, że co dwa lata reprezentacja potrzebuje przewietrzenia. W jak dużym stopniu, trudno mi na razie powiedzieć. Nie skreślę nagle wszystkich i nie postawię na nowych, bo ich nie ma. Za kilka dni we Wronkach przyjrzę się młodym piłkarzom z polskiej ligi, kilku z nich sprawdzałem ostatniej zimy, ale na mistrzostwa Europy nie byli jeszcze gotowi.