Francuski kibic nie żąda wiele. Wie, że z Raymondem Domenechem reprezentacja nigdy nie zdobędzie żadnego tytułu. Jeśli trener pozostanie na stanowisku, to może sam awans do mundialu trzeba będzie uznać za sukces. Ale gdy po porażce ze 101. drużyną rankingu FIFA Domenech powtarza, że to jeszcze nie katastrofa, a problemy musiały być, bo drużyna jest młoda, można stracić resztki nadziei.
Do Wiednia rzeczywiście pojechała młoda Francja, ale wielu tych młodych gra w najlepszych klubach, najsilniejszych ligach i tam sobie radzi, a w reprezentacji zapomina, o co chodzi w futbolu.
Austria wygrała 3:1 po meczu, w którym miała trzy okazje do strzelenia goli. Wszystkie stworzyła w ten sam sposób, zamiana trenera Josefa Hickersbergera na Karela Brücknera niewiele pod tym względem zmieniła. Austria wciąż jest najgroźniejsza wówczas, gdy wykonuje stały fragment gry, a do piłki podchodzi Andreas Ivanschitz.
Żeby z takiej sytuacji padł gol, potrzebny jest jeszcze chaos w polu karnym i pechowy obrońca. Francja przywiozła do Wiednia dwóch takich: Philippe’a Mexesa z Romy i Williama Gallasa z Arsenalu. Mexes nie pojechał na Euro, choć był w świetnej formie. Obrońca Romy sam przyznał, że przeciw Serbom w środę zapewne nie zagra, tak kompromitujące były jego błędy. – Wińcie mnie, a nie trenera. Wszyscy piłkarze mu ufają – mówił Mexes po meczu, w którym zapewnił Austriakom dwa gole. Przy pierwszym Ivanschitz dośrodkowywał z rzutu wolnego, Emanuel Pogatetz uderzył piłkę głową, a Marc Janko z pomocą Mexesa wbił ją do bramki.
Ta para spotkała się jeszcze raz w niemiłych dla Francuza okolicznościach, w 72. minucie. Było wówczas 2:1 dla Austrii, drugi gol dla gospodarzy wyglądał jak kopia pierwszego, tyle że źle wybijał piłkę Gallas, a wykorzystał to Rene Aufhauser. Trzecia bramka padła po rzucie karnym. Sceną było to samo pole karne, w którym Mariusz Lewandowski ciągnął za koszulkę Sebastiana Prödla. Mexes założył Janko chwyt zapaśniczy i powalił go, a karnego wykorzystał Ivanschitz. To pierwsze od 38 lat zwycięstwo Austrii nad Francją i jak twierdzą paryskie gazety, przedostatni mecz Domenecha. Może się uratować, tylko jeśli wygra z Serbią.