Reklama
Rozwiń

Bez miłosierdzia

Po dwóch meczach reprezentacji, z których pierwszy był bardzo dobry, a drugi bardzo zły, coraz częściej pada pytanie, czy mamy w Polsce zawodników na tyle odpowiedzialnych, żeby byli w stanie raz lub dwa razy w tygodniu pracować poważnie przez 90 minut.

Publikacja: 20.10.2008 01:35

W podtekście jest sugestia, że dopóki Leo Beenhakker nie będzie miał takich piłkarzy, dopóty o wyniki reprezentacji będziemy drżeć do ostatniej minuty meczu.

W lidze jest tak samo. Legia to odbicie kadry Polski w wymiarze klubowym. Legioniści są w stanie zmobilizować się na mecz z najsilniejszym przeciwnikiem na jego boisku, ale w starciach z teoretycznie słabszymi zachowują się jak galacticos. Kiedy do przeciętnych umiejętności dochodzi buta i brak ambicji, mecz kończy się czasami jak ten w Łodzi.

Bezbramkowy remis bogatej Legii z ŁKS, którego specjalnością są kłopoty, to na pewno spora niespodzianka. Nawet jeśli w drużynie warszawskiej zabrakło kilku zawodników z pierwszej jedenastki.

A w ŁKS bieda jednoczy i mobilizuje. I niech ludzie rządzący w tym klubie porzucą wreszcie myśli o zwolnieniu trenera Marka Chojnackiego. Bez niego ŁKS całkiem się rozpadnie.

W wielu polskich klubach w ogóle nie szanuje się piłkarzy, którzy po latach gry zostają trenerami lub pełnią inne funkcje. Zwykle nie trwa to długo. Lepiej sprowadzić kogoś z zewnątrz, kto zresztą ciągnie za sobą asystentów, niż dać szansę miejscowemu.

Dlatego ktoś taki jak Lucjan Brychczy w Legii (nieprzerwanie od roku 1953) czy Marek Chojnacki w ŁKS (rekordzista Polski pod względem liczby meczów rozegranych w lidze – 452) to wyjątki. W Anglii, w Hiszpanii czy we Włoszech dawne gwiazdy znajdują zatrudnienie lub przynajmniej są ambasadorami klubów, co jest elementem kultury piłkarskiej. W Polsce tak nie bywa.

Jeśli chodzi o szukanie piłkarzy, którzy grają do końca, to miło wspomnieć, że Paweł Brożek strzelił tym razem bramkę w 90. minucie i że Bełchatów w tej samej minucie zapewnił sobie zwycięstwo nad Polonią Bytom. A co powiedzieć o Wiśle Płock, która w pierwszoligowym meczu wbiła Widzewowi na jego boisku dwa gole w 90. i 91. minucie? Kto miał widzewski charakter? Osobistą przyjemność sprawiły mi bramki Rafała Boguskiego i Sebastiana Mili, który jest największą wartością Śląska Wrocław.

Bez entuzjazmu natomiast przyjąłem powrót do ekstraklasy sędziego Marka Mikołajewskiego. Jeśli były wątpliwości co do jego uczciwości, to lepiej dla czystości gry byłoby, gdyby nie sędziował meczów. W takich sprawach nie mogę w sobie znaleźć miłosierdzia.

Piłka nożna
Żegluga bez celu. Michał Probierz przegranym roku w polskiej piłce
Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku