W podtekście jest sugestia, że dopóki Leo Beenhakker nie będzie miał takich piłkarzy, dopóty o wyniki reprezentacji będziemy drżeć do ostatniej minuty meczu.
W lidze jest tak samo. Legia to odbicie kadry Polski w wymiarze klubowym. Legioniści są w stanie zmobilizować się na mecz z najsilniejszym przeciwnikiem na jego boisku, ale w starciach z teoretycznie słabszymi zachowują się jak galacticos. Kiedy do przeciętnych umiejętności dochodzi buta i brak ambicji, mecz kończy się czasami jak ten w Łodzi.
Bezbramkowy remis bogatej Legii z ŁKS, którego specjalnością są kłopoty, to na pewno spora niespodzianka. Nawet jeśli w drużynie warszawskiej zabrakło kilku zawodników z pierwszej jedenastki.
A w ŁKS bieda jednoczy i mobilizuje. I niech ludzie rządzący w tym klubie porzucą wreszcie myśli o zwolnieniu trenera Marka Chojnackiego. Bez niego ŁKS całkiem się rozpadnie.
W wielu polskich klubach w ogóle nie szanuje się piłkarzy, którzy po latach gry zostają trenerami lub pełnią inne funkcje. Zwykle nie trwa to długo. Lepiej sprowadzić kogoś z zewnątrz, kto zresztą ciągnie za sobą asystentów, niż dać szansę miejscowemu.