Reklama
Rozwiń

Trzy dni, wciąż trzy niewiadome

Gdyby prezesa PZPN wybierał lud, wygrałby Zbigniew Boniek. U delegatów większe szanse mają Zdzisław Kręcina i Grzegorz Lato. Nie wiadomo tylko, po co kandydują obaj, skoro poglądy mają niemal identyczne

Aktualizacja: 27.10.2008 12:56 Publikacja: 27.10.2008 00:20

Trzy dni, wciąż trzy niewiadome

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Do wyborów zostały trzy dni i ani prokuratura, ani służby skarbowe już tego nie zmienią, o ile nie mają w zapasie bomb większych niż te, które zdetonowały w ostatnim czasie. Wzywanie Zdzisława Kręciny i innych działaczy do Wrocławia, zatrzymanie Janusza W., nawet zapowiadane na dziś zablokowanie kont PZPN – to za mało.

– Poniedziałek będzie normalnym dniem pracy, a wybory odbędą się według planu. Mogą nam zablokować tylko taką kwotę, którą rzekomo jesteśmy winni. Tu jest spór: izba skarbowa mówi, że 18,5 mln, my, że dużo mniej, ale to nieważne. Na kontach PZPN jest wystarczająco dużo pieniędzy. Czy będzie blokada, czy nie, związek ma za co działać przez najbliższych kilka lat – mówi „Rz” Kręcina.

Jest więc przesądzone, że już w czwartek w hotelu Sheraton dobiegną końca rządy Michała Listkiewicza. Ponad dziewięć lat, podczas których związek zmienił się nie do poznania, nie zawsze na lepsze. Era Listkiewicza się skończy, a co się zacznie?

[srodtytul]Bez haków[/srodtytul]

Jest ich czterech. A właściwie trzech plus jeden, bo Tomasz Jagodziński jest traktowany przez resztę kandydatów z pobłażaniem, albo wprost wykpiwany. – Jagoda, dzwonią do mnie ludzie i mówią, że świetnie wypadłeś – kpił Boniek z Jagodzińskiego w kuluarach Muzeum Sportu i Turystyki, gdzie kandydaci zebrali się na zorganizowaną przez TVP Info debatę.

Jagodziński to p. o. dyrektora muzeum, więc teoretycznie był gospodarzem, ale jego trzej goście traktowali go tak, jakby był już byłym kandydatem na prezesa. Wszystko przez to, że Jagodziński zerwał nieformalną umowę o unikaniu walki na haki i kwity z przeszłości. Bońkowi wyciągnął sprawę tajemniczych okoliczności przyznania Widzewowi licencji na grę w pierwszej lidze. Lacie – publikowane już w mediach zarzuty, że przyjął łapówkę za transfer piłkarza w czasach, gdy był we władzach Stali Mielec.

[srodtytul]Jagodziński na aucie[/srodtytul]

Ani Boniek, ani Lato nie chcieli nawet dyskutować na ten temat. – Jak uważasz, że byłem w coś zamieszany, to niech ci będzie – mówił Boniek do Jagodzińskiego. Lato był spokojniejszy, ale też nie zamierzał się tłumaczyć. – PZPN już kiedyś wyjaśniał tę sprawę, prokuratura nie prowadzi wobec mnie żadnego dochodzenia – mówił.

W czasie dyskusji on i Boniek kilka razy dawali do zrozumienia, że w przypadku zwycięstwa nie mają zamiaru proponować współpracy Jagodzińskiemu. Boniek wbijał mu kolejne szpilki („Ty, Tomek, na pewno prezesem nie zostaniesz”, „Oddam ci trochę mojego poparcia” itd.), a Lato powiedział, że Jagodziński sam postawił się obok grona poważnych kandydatów.

– Wyciąga jakieś brednie. Cztery miesiące temu mi mówił, że ktoś szuka na mnie haków, a teraz się okazuje, że to on.

Spór o chwytanie poniżej pasa był jedynym, który podniósł ciśnienie kandydatom. Oni niby mają jakieś programy, niektórzy nawet obszerne (– Mój jest jak gruba książka – mówi Jagodziński), ale tak naprawdę to mało delegatów interesuje. Liczyło się będzie przede wszystkim, kto jest kim i jak się zachowywał w przeszłości. Czy był wobec nich lojalny, jak Kręcina i Lato, czy tylko lojalny bywał, jak Jagodziński i Boniek.

Programy można w skrócie przedstawić tak: Boniek wybiera przyszłość, Jagodziński zajrzy w przeszłość, Lacie i Kręcinie teraźniejszość się w zasadzie podoba, wprowadziliby tylko poprawki. Cała reszta jest do ustalenia, zresztą ich punkt widzenia dość szybko się zmienia. W obu wczorajszych debatach, w TVP i Polsacie, usłyszeli pytania o Leo Beenhakkera. W TVP Lato, Kręcina i Jagodziński byli za Holendrem z pewnymi zastrzeżeniami (Boniek był za bez żadnego ale), po przeniesieniu się do Polsatu zastrzeżeń mocno przybyło.

[srodtytul]Sondaż dla Bońka[/srodtytul]

W głosowaniu esemesowym widzowie TVP Info wybrali Bońka, i to ponad 60-procentową większością. Reszta została z tyłu o kilka długości, ale to niczego nie oznacza. Boniek jest tego świadomy. – Ja mam za duże poparcie społeczne, żeby wygrać w PZPN – żartował potem.

Po co więc pozostaje w grze, skoro wie, że przegra, a nienawidzi porażek? Wszystko wskazuje na to, że układ o niewyciąganiu trupów z szafy nie jest jedynym zawartym przez trójkę kandydatów. Tak było dziewięć lat temu, gdy wygrał Listkiewicz, a przegranych, Eugeniusza Kolatora i Bońka, zrobił wiceprezesami.

[srodtytul]Sojusz zwycięzców?[/srodtytul]

Patrząc na kurtuazję, z jaką traktują się Lato, Boniek i Kręcina, trudno nie pomyśleć, że szykuje się powtórka. Tym bardziej że Kręcina i Lato to kandydaci tak bardzo zbliżeni do siebie. Nie wiadomo tylko, który z nich ma być tym hojnym po zwycięstwie.

– Na dziś nie ma układu, ale żadne sojusze nie są wykluczone – mówi Lato. – To jest kwestia taktyki wyborczej i nie chcę niczego zdradzać, bo do zjazdu jeszcze wiele może się zdarzyć – tłumaczy Kręcina.

Boniek mówi dość wieloznacznie: – W czwartek na sali będą osoby, o których jest wiele korupcyjnych plotek. I mam nadzieję, że oni zrozumieją, iż to dla nich ostatnia szansa. Że trzeba dobrze wybrać.

Kręcina, Lato i Boniek robią wrażenie spokojnych. Jagodziński nie. Tylko on czeka na wybory ze świadomością, że może przegrać wszystko.

[ramka][b]Kandydaci na prezesa PZPN:[/b]

[b]Zbigniew Boniek, faworyt kibiców[/b]

Wszystkie antykorupcyjne poczynania PZPN w ostatnich miesiącach były trochę śmieszne, ale dajmy już temu spokój, patrzmy do przodu. Czy futbol w Polsce może prosperować? Kiedy był komunizm, to browary cienko przędły, choć wszyscy pili piwo. I trochę podobnie jest z naszą piłką. To się naprawdę opłaca i może kwitnąć. W Polsce trzeba ciągle przeorywać świadomość, nie tylko w futbolu i nie tylko w PZPN. Gdy czytam, jak 20-letni dziennikarz poucza Beenhakkera, kogo ten ma powoływać do kadry, to myślę, że ten młody powinien pojechać za granicę i zobaczyć, kto tam pisze o reprezentacji. Ludzie z wiedzą, doświadczeniem, klasą. Zło nie kończy się na związku.

[b]Tomasz Jagodziński, kandydat ludowy[/b]

Mam program gruby jak książka i nadzieję, że podczas wystąpienia przed delegatami będę mógł opowiedzieć o wszystkim. Wygram, bo jestem jedynym kandydatem, który potrafi wygasić negatywne emocje wokół PZPN. Poukładam relacje związku z otoczeniem, moja kandydatura spełnia też oczekiwania polityków (Jagodziński związany jest z PSL – przyp. red.). Delegaci rozumieją, że jeśli związek ma działać spokojnie, to powinni wybrać mnie. W PZPN jest wielu wspaniałych ludzi i trzeba im przywrócić godność. Nie kłócę się z rywalami, po prostu zadałem Zbigniewowi Bońkowi i Grzegorzowi Lacie pytania o ich przeszłość. Nie rozstrzygam, jak naprawdę było, ale skoro pojawiły się wątpliwości, to trzeba je wyjaśnić.

[b]Zdzisław Kręcina, swój chłop[/b]

Czy nie mam poczucia, że wszystkie ostatnie akcje prokuratury i izby skarbowej zmierzały do tego, żeby właśnie mnie zniechęcić do kandydowania? Bez przesady, wiem tylko, że nie ma powodu, by wybory odwoływać i bym ja rezygnował. To miałoby sens, tylko gdybym czuł się winny w sprawie, w której wezwano mnie do Wrocławia. A ja jestem niewinny. Nie boimy się też zablokowania kont PZPN przez służby skarbowe. Wszystko, co mamy ponad zablokowaną ewentualnie kwotę, sprawia, że działalność związku w następnych latach jest niezagrożona. Dlaczego chcę być prezesem? Mam za sobą długą drogę w roli sekretarza generalnego i wiele przemyśleń. Chcę działać dalej.

[b]Grzegorz Lato, Człowiek terenu[/b]

Dobrego prezesa poznaje się po ludziach, którymi się otoczył. Ja postawię na fachowców. Poprawię obsługę prawną PZPN, medialną również. Będę chciał pozyskiwać jak najwięcej środków z FIFA i UEFA. To ogromne pieniądze i są wyspecjalizowane grupy menedżerskie, które pomagają je pozyskiwać. Chcę zostawić po sobie nową siedzibę PZPN. Mamy na to olbrzymi budżet z FIFA i UEFA i musimy go wykorzystać. Wstępne rozmowy z prezydent Warszawy Hanną Gronkiewicz-Waltz już były. Po co nam nowa siedziba, skoro dziś mamy biura w świetnym miejscu? To zapytajcie, ile za nie płacimy. Lepiej wziąć 10 mln zł kredytu, a po postawieniu siedziby zostanie nam jeszcze na mały hotelik.

[/ramka]

Do wyborów zostały trzy dni i ani prokuratura, ani służby skarbowe już tego nie zmienią, o ile nie mają w zapasie bomb większych niż te, które zdetonowały w ostatnim czasie. Wzywanie Zdzisława Kręciny i innych działaczy do Wrocławia, zatrzymanie Janusza W., nawet zapowiadane na dziś zablokowanie kont PZPN – to za mało.

– Poniedziałek będzie normalnym dniem pracy, a wybory odbędą się według planu. Mogą nam zablokować tylko taką kwotę, którą rzekomo jesteśmy winni. Tu jest spór: izba skarbowa mówi, że 18,5 mln, my, że dużo mniej, ale to nieważne. Na kontach PZPN jest wystarczająco dużo pieniędzy. Czy będzie blokada, czy nie, związek ma za co działać przez najbliższych kilka lat – mówi „Rz” Kręcina.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Piłka nożna
Żegluga bez celu. Michał Probierz przegranym roku w polskiej piłce
Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku