Dużo dobrej gry i chwile słabości

Irlandia - Polska 2:3. Leo Beenhakker i piłkarze kończą rok z podniesionymi głowami, choć w ostatnich minutach zapachniało powtórką z Bratysławy. Irlandczycy zdobyli dwa gole, ale Polaków nie dogonili

Aktualizacja: 20.11.2008 07:36 Publikacja: 20.11.2008 01:26

Polska obrona nie uniknęła błędów. Od lewej: Irlandczyk Caleb Folan, Marcin Wasilewski, Dariusz Dudk

Polska obrona nie uniknęła błędów. Od lewej: Irlandczyk Caleb Folan, Marcin Wasilewski, Dariusz Dudka, Łukasz Fabiański, Jakub Wawrzyniak i pomocnik Łukasz Garguła

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Mariusz Lewandowski, Roger i Robert Lewandowski strzelali ładne bramki, Łukasz Garguła im podawał, kibice śpiewali „Gramy u siebie”, a potem „Dziękujemy” – z takimi wspomnieniami łatwiej będzie przeczekać zimę i stanąć w marcu do kolejnego meczu eliminacji mistrzostw świata.

W Dublinie Polacy zrobili wiele, by wygrać, a do tego mieli szczęście po swojej stronie. Po meczu ze Słowacją mogli zwątpić, że jeszcze kiedyś się do nich uśmiechnie, ale w Irlandii uśmiechało się wiele razy. Choćby wówczas, gdy w drugiej połowie Dariusz Dudka w akrobatyczny sposób wybijał piłkę z linii bramkowej, gdy ten sam Dudka dwa razy zatrzymywał wślizgiem rywali mających przed sobą tylko Łukasza Fabiańskiego, gdy w jednej z ostatnich akcji meczu Kevin Kilbane trafił z bliska w nogi Rogera, a nie do bramki, gdy przed przerwą dwa razy minimalnie niecelnie uderzał Damien Duff.

Beenhakker opowiadał o meczu z chmurną miną, ale może to wina przeziębienia, bo raczej piłkarzy chwalił, niż ganił. Mówił, że z 85 minut jest zadowolony, z pozostałych nie. Chodziło mu przede wszystkim o chaos w końcówce, gdy w ciągu pięciu minut z 2:0 dla Polski zrobiło się 3:2.

[wyimek]Dublin był wczoraj biało-czerwony, a zwłaszcza Croke Park. Oby tak było także wiosną w Belfaście [/wyimek]

Lawina ruszyła po rzucie karnym za faul rezerwowego Tomasza Jodłowca na Stephenie Huncie. Hunt zdobył gola, w następnej akcji Robert Lewandowski pięknym strzałem pokonał Shaya Givena, ale spokojnie było tylko przez kilkadziesiąt sekund. W 90. minucie Polacy źle wybili piłkę, Andrews strzelił zza pola karnego i Irlandczycy już do końca doliczonego czasu nie schodzili z polskiej połowy boiska. Na szczęście bez efektu i to polscy piłkarze świętowali po ostatnim gwizdku razem z kibicami.

Te chwile radości im się należały, a cieszy nie tylko zwycięstwo. Polska jest pierwszym rywalem, który pokonał Irlandię za kadencji Giovanniego Trapattoniego, w dodatku na jej boisku, strzelając aż trzy gole. A Irlandczycy potraktowali ten mecz tak, jakby walczyli o punkty. Najboleśniej przekonali się o tym Jacek Krzynówek, którego Stephen Hunt w drugiej połowie ściął z nóg koszmarnym wślizgiem, i Łukasz Fabiański, obijany przez Irlandczyków w polu bramkowym.

Tym cenniejsze jest zwycięstwo. Odniosła je drużyna osłabiona kontuzjami, podłamana tym, co stało się miesiąc wcześniej w meczu ze Słowacją. W pierwszej połowie Polacy grali chaotycznie, w drugiej – do 88. minuty – dobrze. Wreszcie udało im się pokonać bramkarza rywali po stałym fragmencie gry. Poprzednio zrobili to w czerwcu 2007 roku w Baku, gdy po dośrodkowaniu Krzynówka gola Azerbejdżanowi strzelił Ebi Smolarek. Potem przez długie miesiące, a zwłaszcza podczas mistrzostw Europy, rzut wolny lub rożny dla polskiej drużyny oznaczał tak naprawdę oddanie piłki rywalowi.

W Dublinie było inaczej. W 3. minucie z rzutu wolnego dośrodkował faulowany wcześniej Garguła, a Mariusz Lewandowski, jeden z najlepszych piłkarzy tego meczu, tyłem głowy uderzył piłkę tak, że wpadła do bramki przy słupku. Tyle zostanie dobrych wspomnień z pierwszej połowy.

Polacy grali w niej nerwowo, zbyt wielu piłkarzy chciało atakować, a chętnych do bronienia brakowało. Zbyt często zdarzały się niecelne podania, a od nich zaczynały się kontry Irlandczyków. Damien Duff powinien strzelić przed przerwą dwa gole. Hasał między naszymi obrońcami z piłką przy nodze, ale w najważniejszych momentach się mylił.

Druga połowa zaczęła się tak samo jak pierwsza – od bramki dla Polaków. Wprowadzony po przerwie Roger dostał podanie od Garguły (trzy asysty w tym meczu), strzelił obok Givena i od tej pory Polacy zaczęli grać tak, że Irlandczycy aż do 88. minuty nie potrafili znaleźć na nich żadnego sposobu.

Rafał Boguski wreszcie znalazł swoje miejsce na boisku – na prawej stronie, tam gdzie w pierwszej połowie grał Kuba Błaszczykowski, a Jakub Wawrzyniak rytm, którego brakowało mu przed przerwą. Znakomicie grał Dariusz Dudka, Garguła był na miejscu w najważniejszych momentach, tak jak wówczas, gdy podawał do Lewandowskiego przy trzecim golu. To dzięki nim o następnym meczu eliminacyjnym, z Irlandią Północną w Belfaście 28 marca, można myśleć bez drżenia łydek.

Ciekawe, czy Belfast w marcu też będzie biało-czerwony. Dublin był, zwłaszcza stadion Croke Park. Polacy może nie byli na nim w większości, ale krzyczeli głośniej. Przyszli nie tylko z biało-czerwonymi szalikami, ale także z szalikami klubów, którym nauczyli się kibicować jeszcze przed wyjazdem z kraju. Dobrze się bawili, wspierając swoich, nie potrzebowali do tego obrażania czy prowokowania Irlandczyków, u których na co dzień zarabiają.

Nie odmówili sobie tylko powiedzenia, co sądzą o PZPN. Nowy prezes Grzegorz Lato był przez nich w Dublinie przyjmowany dość ciepło, ale do meczu, bo gdy wychodził na prezentację przed spotkaniem, brawa mieszały się z buczeniem.

Ta sama część trybun w drugiej połowie skandowała dwa razy „Leo, Leo”, więc sygnał od ludu jest wyraźny: zanim zabierzecie się do zwalniania Beenhakkera, najpierw sami pokażcie, że potraficie.

[ramka][b]Irlandia – Polska 2:3 (0:1)[/b]

Bramki: dla Irlandii S. Hunt (88, karny), K. Andrews (90+1); dla Polski M. Lewandowski (3), Roger Guerreiro (47), R. Lewandowski (89). Sędziował K. Jakobsson (Islandia). Widzów 50 000.

Irlandia: Given - McShane (60, Bruce), O’Shea, Dunne, Kilbane - Keogh (60, S. Hunt), Gibson (72, Andrews), Whelan, Duff (67, Long) - Doyle (60, N. Hunt), Folan

Polska: Fabiański - Wasilewski, Bosacki, Dudka, Wawrzyniak - Błaszczykowski (46, Roger), M. Lewandowski, Boguski (69, Peszko), Garguła, Krzynówek (81, Jodłowiec) - Brożek (46, R. Lewandowski) [/ramka]

[ramka][b]Powiedzieli[/b]

[srodtytul]Leo Beenhakker, trener Polaków[/srodtytul]

Byliśmy tu, żeby przygotować się do eliminacyjnego meczu w Irlandii Północnej. Dlatego wieczór uważam za udany, polska drużyna nie jest przyzwyczajona do meczów w tej części Europy, a pokazała 85 minut dobrej gry. Nie mieliśmy wówczas wielu problemów w obronie, bo staraliśmy się zatrzymywać rywali już w środku boiska. Te 85 minut bardzo mnie cieszy, nie jest łatwo tu wygrywać. Ale sam wynik już mi tak wielkich powodów do zadowolenia nie daje. Prowadziliśmy 2:0, mogliśmy kontrolować to spotkanie, a zamiast tego w doliczonym czasie było dużo niepotrzebnego cierpienia. Mamy niedobre doświadczenia związane z takimi sytuacjami, gdy rywal zrywa się w ostatnich minutach do ataków pod hasłem: wszystko albo nic. Trzeba trzymać rywala na dystans, w Dublinie tego nie zrobiliśmy i nad tym musimy pracować. Mogliśmy liczyć na wsparcie polskich kibiców, ale jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Czy gramy w mistrzostwach Europy w Austrii, czy z Portugalią w Lizbonie, kibice zawsze przyjeżdżają ze wszystkich stron, by nas wesprzeć. Dziękujemy.

[srodtytul]Giovanni Trapattoni, trener Irlandczyków[/srodtytul]

Zwykle gdy przegrywamy, jestem smutny i niezadowolony. Ale nie tym razem. Nie dlatego, że to był tylko mecz towarzyski, ale dlatego, że zobaczyłem swoich piłkarzy walczących do ostatniej minuty. Moja drużyna zrobiła wszystko, by strzelić wyrównującą bramkę, była bardzo dzielna. Nie udało się, trudno, ale to jak zareagowaliśmy na tracone gole, doda nam wiary, gdy przyjdzie grać o punkty. Mówiłem przed meczem, że polscy piłkarze są nie tylko znani, ale i zgrani. Mają do siebie zaufanie, umieją wykorzystać chwilę słabości przeciwnika. Gdy taka silna i doświadczona drużyna dostaje zbyt dużo miejsca, są kłopoty. Ale dla mnie najważniejsze jest to, że dobrze zareagowaliśmy, nawet w pierwszej połowie mieliśmy dwie świetne szanse i gdyby Damien Duff je wykorzystał, mecz mógł się skończyć inaczej.

[srodtytul]Mariusz Lewandowski, pomocnik[/srodtytul]

Znów się przekonaliśmy, że bez koncentracji do ostatniej sekundy niewiele zdziałamy. Prowadząc 2:0, pozwoliliśmy przeciwnikowi nabrać wiary, że nie wszystko stracone. Przez to omal nie daliśmy sobie odebrać zwycięstwa. Mamy teraz o czym myśleć, takie błędy nie mogą się nam zdarzać. Naprawdę martwią te ostatnie minuty. Ale powody do radości też są. Wszyscy liczyli nam miesiące bez bramki ze stałego fragmentu gry, a tu wreszcie udało się tak strzelić.

[srodtytul]Łukasz Fabiański, bramkarz[/srodtytul]

Nie lubię oceniać swojej gry. Po tym meczu powiem tak: raczej pomogłem kolegom, niż zawiodłem. Jestem z siebie zadowolony. Wygraliśmy, ale nie po wielkim meczu. Nie ma co popadać w euforię, szczególnie jeśli chodzi o taktykę i ustawienie. Pod koniec było już bardzo ciężko. Irlandczycy zaczęli inaczej wykonywać rzuty rożne. Nie wrzucali piłki na bliższy słupek, tylko w pole bramkowe. A tam jedni piłkarze pilnowali i atakowali mnie, a drudzy – piłkę. Nie daję się stłamsić przy wychodzeniu do dośrodkowań, ale nie powiem, plecy mam mocno poobijane.

[srodtytul]Paweł Brożek, napastnik[/srodtytul]

Grałem tylko w pierwszej połowie, bo takie były ustalenia. Mogłem strzelić gola, ale zwolniłem, gdy obrońca znalazł się za moimi plecami. Spojrzałem, jak jest ustawiony bramkarz, i gdy byłem już gotowy do strzału, rywal wybił mi piłkę. W drugiej sytuacji nie zauważyłem obrońcy z prawej strony. Zabrakło chwili na oddanie strzału. W przerwie wyściskałem się z trenerem i na tym mój mecz się skończył. W pierwszej połowie zagraliśmy inaczej, niż trener zakładał, za bardzo się cofnęliśmy. Później było lepiej. Z Robertem Lewandowskim walczymy o to jedno miejsce w ataku i Robert strzelił kapitalnego gola. Ta Irlandia jest lepsza od Północnej, więc czekam z niecierpliwością, co będzie w marcu.

[i]zebrał piw[/i][/ramka]

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[link=mailto:p.wilkowicz@rp.pl]p.wilkowicz@rp.pl[/link][/i]

Piłka nożna
Liga Mistrzów. Harry Kane poszedł w ślady Roberta Lewandowskiego
Piłka nożna
Manchester City - Real Madryt. Widowisko w Lidze Mistrzów, Vinicius Junior ukradł wieczór
Piłka nożna
Manchester City – Real Madryt. Mecz dwóch poranionych drużyn
Piłka nożna
Barcelona skorzystała z prezentu. Pomogła bramka Roberta Lewandowskiego
Piłka nożna
Takiego transferu w Polsce jeszcze nie było. Ruben Vinagre - najdroższy piłkarz Ekstraklasy