Zgrupowanie w Portugalii przez pierwszy tydzień toczyło się w sennym tempie. Od poniedziałku, kiedy do drużyny dołączyli najlepsi, a Leo Beenhakker i nowy PZPN wytoczyli działa, zrobiło się nerwowo.
Wczoraj do Faro przyleciał Grzegorz Lato. Sam. Głównego adwersarza Beenhakkera – wiceprezesa PZPN ds. szkolenia Antoniego Piechniczka zatrzymały ważne sprawy w Senacie. Lato szybko zorientował się, że trudno będzie uniknąć rozmowy z dziennikarzami o współpracy Beenhakkera z Feyenoordem Rotterdam.
Prezes PZPN powiedział, że o decyzji, czy wyraża na to zgodę, najpierw poinformuje selekcjonera w cztery oczy. Zdziwił się, że wszyscy znali już jego odpowiedź z gazet. – Z jakich gazet? Z polskich? Powiem szczerze: to, co robię w Polsce, to jest moja sprawa – stwierdził, po czym ruszył w kierunku wyjścia.
[wyimek]Nikt za bardzo się nami nie interesuje. Wszyscy koncentrują się na aferze związanej z trenerem - Mariusz Lewandowski, piłkarz reprezentacji[/wyimek]
Do spotkania prezesa i selekcjonera doszło za zamkniętymi drzwiami. Nie było zbyt długie. Lato wyszedł uśmiechnięty i powiedział, że oczywiście wszystko zostało wyjaśnione i nie ma problemu. – Nie mogłem pozwolić panu Beenhakkerowi na współpracę z Feyenoordem, bo gdyby reprezentacja przegrała mecz, medialny walec by mnie rozjechał – powiedział.