Po bezbramkowym remisie w pierwszym meczu obie drużyny wiedziały, że muszą walczyć bardziej ofensywnie, by nie dopuścić do dogrywki i loteryjnych rzutów karnych.
Barcelona, tym razem z dwoma zawodnikami w ataku - Lionelem Messim i Samuelem Eto'o nie stworzyła w pierwszych 45. minutach ani jednej klarownej sytuacji pod bramką Petra Cecha.Nieobecność z powodu kontuzju Thierry'ego Henry rzucała się w oczy.
Londyńczycy wprawdzie wyszli nastawieni bardziej agresywnie, niż to było na Camp Nou, ale często nawet napastnicy - Nicolas Anelka i Didier Drogba wracali pod swoje pole karne.
Mimo wszystko tempo gry na początku dyktowane było przez gości. Podopieczni Josepa Guardioli mogli prowadzić już w 5. minucie, kiedy piłka skierowana przez Xaviego do bramki odbiła się od obrońców, a sprzed linii bramkowej szczęśliwie wybił ją Jose Bosingwa.
Zgodnie z zasadą, że "niewykorzystane sytuacje mszczą się" cztery minuty później ze zdobycia gola cieszyli się podopieczni holenderskiego trenera Guusa Hiddinka.