80 funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego przeszukało w sumie 15 lokali w Krakowie. Nie tylko budynki klubowe i Towarzystwa Sportowego Wisła, ale także mieszkania osób i firm powiązanych z działalnością poprzedniego zarządu, m.in. byłej prezes Marzeny Sarapaty. Na razie nikogo nie zatrzymano, zabezpieczono jedynie dokumenty oraz komputery i dyski twarde.
Śledczy chcą wyjaśnić, jak doszło do zadłużenia klubu na ponad 40 mln zł (na jego koncie pozostało zaledwie 51 tys. zł). Pod lupę wzięto też transakcję przejęcia Wisły przez zagranicznych inwestorów, która nie doszła do skutku, bo Vanna Ly i Mats Hartling nie spełnili warunku umowy, jakim był przelew na 12 mln zł.
– Poniedziałek był dla mnie pierwszym dniem pracy. I nagle taka informacja – mówi portalowi Sport.pl nowy prezes klubu Rafał Wisłocki. – To dla mnie ciężki okres. Ale powiem coś pozytywnego. Odebrałem już dwa telefony od przedstawicieli inwestorów, którzy chcą z nami rozmawiać. Jeden z nich słyszał już o akcji. I nie potraktował jej jako zła, które kończy negocjacje.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro odpiera zarzuty o to, że organy ścigania zabrały się za sprawę zbyt późno – dopiero gdy klub znalazł się na skraju upadku.
– Prokurator nie jest od zajmowania się każdą źle zarządzaną firmą w Polsce i ich upadłościami. Działa w stanie ostatecznej konieczności, gdy zachodzi oczywiste podejrzenie popełnienia przestępstwa. Do złożenia zawiadomienia nikt się nie kwapił. Teraz prokuratorzy uznali, że są przesłanki, by postępowanie uruchomić – tłumaczy Ziobro. I wylicza inne sukcesy wymiaru sprawiedliwości związane z Wisłą, w tym aresztowania bandytów podejrzanych o handel narkotykami i zabójstwa.