Cristiano Ronaldo w ostatniej ligowej kolejce nie strzelił gola dla Realu Madryt i podobno mocno to przeżył. Brzmi to śmiesznie, ale Portugalczyk we wczorajszym meczu z Olympique Marsylia wyglądał, jakby rzeczywiście nie lubił świecić w blasku kolegów.
Piłkarze Olympique orientowali się w jego zagraniach niemal przez godzinę, ale później Ronaldo postanowił przyspieszyć. Najpierw przyjął podanie od Pepe i delikatnym strzałem dał Realowi prowadzenie. Dwie minuty później tak tańczył, że chwilę później Souleymane Diawara pomylił kroki, zobaczył czerwoną kartkę, a Kaka wykorzystał rzut karny. Po kolejnych trzech minutach było już 3:0, kiedy Ronaldo wepchnął piłkę do bramki po świetnej akcji Kaki z Karimem Benzemą.
Cristiano Ronaldo w siedmiu meczach Realu strzelił dziewięć goli, a w Madrycie na godnego rywala muszą raczej poczekać do fazy pucharowej. W grupie został im jeszcze Milan, który wielki jest w marzeniach Silvio Berlusconiego. Wczoraj na San Siro został upokorzony przez FC Zurych.
W dziesiątej minucie goście wykonywali rzut rożny. W Mediolanie na pewno wiedzieli, że Hannu Tihinen w takich momentach często robi użytek ze swoich 190 centymetrów wzrostu, ale nie mogli spodziewać się, że uderzy piłkę z powietrza piętą. Nie udało się doprowadzić choćby do remisu. W Serie A Milan jest dopiero 11., trener Leonardo może zacząć oglądać się za siebie, by przekonać się, czy ktoś nie czyha już na jego miejsce.
W Monachium Bayern bezbramkowo zremisował z Juventusem Turyn. Świetne widowisko skończyło się tuż przed przerwą, kiedy boisko musiał opuścić kontuzjowany Arjen Robben, a Louis van Gaal nie wiedział, kim go zastąpić. Trener Bayernu obudził się jeszcze raz, kiedy w 92. minucie Ivica Olić miał przed sobą 50 metrów sprintu do Gianluigiego Buffona, ale Howard Webb zakończył mecz.