W Europie zostały jeszcze do wzięcia dwa miejsca dające bezpośredni awans, ale bardziej rozpalają wyobraźnię wyścigi do baraży, bo tam pokonani będą padali z większym łoskotem. Czy w polskiej grupie awansuje Słowacja czy Słowenia, czy w drugiej Szwajcaria (wystarczy jej remis z Izraelem) czy Grecja, to większości kibiców spoza tych krajów jest obojętne. Ale czy do RPA nie pojedzie Cristiano Ronaldo czy Zlatan Ibrahimović, już nie.
Cristiano leczy kontuzję i wszystko w nogach jego kolegów, ale trudno przypuszczać, żeby Portugalia wypuściła szansę, na którą sobie zapracowała w ostatnich meczach. W sobotę wreszcie awansowała na miejsce barażowe, a dziś musi tylko wygrać u siebie z Maltą. Wtedy wynik meczu Szwedów z Albanią nie będzie miał znaczenia i dobiegnie końca pewna epoka. Lars Lagerback zapowiedział, że odejdzie, jeśli drużyna nie awansuje.
Może to był już ostatni taki trener: od blisko 20 lat przy reprezentacjach Szwecji, od 11 przy pierwszej. Wprowadził ją do trzech mistrzostw Europy, dwóch mundiali. Raz było lepiej, raz gorzej, ostatnio już bardzo nudno, ale zawsze z klasą.
Awans Portugalii do baraży nie oznacza jeszcze końca jej kalwarii, choć FIFA pomogła Portugalczykom, Rosji i Francji (awans do baraży oprócz Francuzów i Rosjan zapewniły sobie na razie Bośnia i Hercegowina oraz Irlandia), decydując o rozstawieniu w losowaniu według miejsc w rankingu. Losowanie w poniedziałek w Zurychu, baraże 14 i 18 listopada.
Rezygnację w przypadku dzisiejszego niepowodzenia zapowiedział nie tylko Lagerback, ale podobno też Slaven Bilić. Tak piszą chorwaccy dziennikarze, a ich reprezentacja jest w takiej sytuacji jak Szwecja: gra ze słabym Kazachstanem, ale Ukraina, do której traci punkt, z jeszcze słabszą Andorą.