Trener Kurban Berdyjew, gorliwy muzułmanin, przez cały mecz ściskał różaniec, a na ostatnie chwile padł na kolana. Miał za co dziękować i o co jeszcze prosić. Wygrana Rubina 2:1 to największa sensacja jesieni.Nikt przed mistrzami Rosji w tym sezonie z Barceloną nie wygrał. Nikt z nią nawet nie prowadził. Rubin bramkę na 1:0 zdobył w pierwszej akcji meczu, po strzale z 30 metrów Aleksandra Rjazancewa. Nie poddał się, gdy Zlatan Ibrahimović wyrównał. Czekał na ten jeden dobry kontratak i się doczekał: wykorzystał go w 73. minucie Gokdeniz Karadeniz.
Był już wtedy na boisku Rafał Murawski, wprowadzony przed przerwą za kontuzjowanego kapitana Siergieja Siemaka. Grał poprawnie, zwłaszcza jak na piłkarza nagle wrzuconego na boisko między Xaviego a Andresa Iniestę. Może brakowało mu błysku, ale nie było też rażących błędów. Najgorszy popełnił, gdy zgubił piłkę przed polem karnym, oddając ją Leo Messiemu, dostał żółtą kartkę za faul na Inieście. Z Polaków zagrał jeszcze Michał Żewłakow: cały mecz na prawej obronie Olympiakosu w meczu ze Standardem Liege.
Barcę zaatakowała choroba, której Pep Guardiola najbardziej nie znosi: zadowolenie z siebie. Więcej było pretensji do sędziego niż szybkich akcji. Tych, które się udały, mistrzowie nie wykorzystali. W ostatnich minutach, gdy trener gości częściej patrzył w niebo niż na boisko, Yaya Toure trafił w słupek.
Po tytule mistrza Rosji z 2008 roku Berdyjew poszedł na pielgrzymkę do Mekki. Pewnie się tam znowu wybierze, bo wszystko zaczyna się układać dla Rubina doskonale. W drugim meczu Inter zremisował z Dynamem 2:2 i na zwycięstwo w LM czeka już od siedmiu spotkań. Teraz będzie na nie czekał na ostatnim miejscu w grupie.
To była kolejka dziwnych zdarzeń. Na swoim stadionie wygrał tylko Olympiakos. Unirea Urziceni Dana Petrescu pokonała Rangersów po meczu, w którym było pięć goli, z czego cztery po rykoszetach, a trzy z nich samobójcze. Liverpool przegrał czwarty mecz z rzędu (w lidze i pucharach), co nie zdarzyło mu się od 1987 roku.