[b]Rz: Dwa niezłe mecze z Finlandią i Serbią, a teraz szok po nokaucie. Już pan doszedł do siebie?[/b]
[b]Franciszek Smuda:[/b] A co miałem zrobić? Kiedy pół roku temu obejmowałem reprezentację, mówiłem, że trzeba się liczyć z przykrymi porażkami. Ale takiego meczu się nie spodziewałem. Może to dziwnie zabrzmi, ale ja nawet widzę dobre strony tego wyniku. Gdybyśmy nie zagrali z Hiszpanią, najlepszą drużyną w Europie, zawodnicy nie poczuliby na własnej skórze, czego im jeszcze brakuje.
[b]Myśli pan, że piłkarze wzięli to sobie do serca?[/b]
Nikt nie lubi przegrywać w takich okolicznościach, kiedy nie można nic na boisku zrobić. Żaden hiszpański zawodnik nie stał, przyjmowali piłkę w ruchu, natychmiast ją oddawali, zmieniali pozycję. Do tego trzeba świetnej techniki oraz odpowiedniego przygotowania fizycznego i szybkościowego. My w ciężkim meczu z Serbią straciliśmy wiele sił. A Hiszpanie znajdują się na innym etapie przygotowań. My mamy dwa lata czasu, a oni kilka dni. Zawodnicy rozmawiali o meczu przy śniadaniu i w samolocie. Wiedzą, nad czym mają pracować w klubach.
[b]Ale pan na tę pracę nie ma wpływu. Piłkarze szanują pana i wykonują polecenia, ale potem wracają do klubów, gdzie są dobrze opłacanymi gwiazdami i się nie wysilają...[/b]