Nokaut w siódmej minucie

Jagiellonia – Aris 1:2. Białostocki zespół zagrał najlepiej z polskich drużyn, ale w Lidze Europejskiej zapewne nie wystąpi

Publikacja: 30.07.2010 02:09

Kamil Grosicki był jednym z najaktywniejszych piłkarzy Jagiellonii, szczególnie w drugiej połowie me

Kamil Grosicki był jednym z najaktywniejszych piłkarzy Jagiellonii, szczególnie w drugiej połowie meczu z Arisem

Foto: PAP

Aris Saloniki to w europejskiej skali przeciwnik przeciętny, ale dla Jagiellonii trochę za mocny. W pierwszej jedenastce greckiego zespołu wybiegło tylko dwóch Greków – bramkarz i środkowy obrońca. A poza nimi czterech Hiszpanów, dwóch Brazylijczyków, Tunezyjczyk, Chorwat i Kolumbijczyk. W dodatku trener jest powszechnie znany w świecie: Argentyńczyk Hector Raul Cuper poznał nawet smak finału Ligi Mistrzów (z Valencią).

– Ja ich wszystkich bardzo szanuję – powiedział przed meczem trener Jagiellonii Michał Probierz. – Ale nie zamierzam się ich bać i wmawiam to samo piłkarzom. Jeśli boisz się przeciwnika to nie wychodź na boisko. Nie wiem, jakim wynikiem zakończy się mecz, ale wiem, jak się rozpocznie. Będziemy walczyć od pierwszych minut, Aris to jednak nie jest Barcelona.

Białystok żyje piłką „od zawsze”, czemu dał wyraz nawet Janusz Zaorski w swoim kultowym filmie. Ale od maja i zdobycia Pucharu Polski to już jest amok. Na głównym deptaku miasta, niedaleko ratusza, urządzono galerię najnowszych i historycznych zdjęć Jagiellonii. Zatrzymuje się przy nich mnóstwo ludzi. Nie mniej niż 50 metrów dalej, gdzie swoje piękne fotografie ziemi podlaskiej prezentuje fotografik Wiktor Wołkow. Pałac Branickich jest już zamknięty, więc łaszę się do portiera, mówiąc, że trener Jagiellonii zachwalał pałacową bibliotekę i czytelnię. – Aaa, skoro pan Probierz zachwalał, to ja panu otworzę.

Pan Probierz to jest w Białymstoku ktoś, piłkarze Jagiellonii to są „nasi chłopcy”. Jednym ze sponsorów klubu jest miasto. Na miejscu dawnego stadionu, który za towarzysza Gierka postawiono na dożynki, powstaje nowy.

Ale ten dzień, w którym Jagiellonia i Białystok pierwszy raz pokazały się w europejskich pucharach, nie tak miał wyglądać. Już w drugiej akcji gości, w 3. minucie Igor Lewczuk przewrócił greckiego napastnika i 23-letni Hiszpan Toni Calvo, szkolny kolega paru artystów piłki z barcelońskiej La Masii strzelił karnego jak Antonin Panenka.

Zaczynać mecz od 0:1 to tragedia dla każdego trenera, którego plan się wali. Dostać po trzech kolejnych minutach drugi cios to już nokaut. A tak właśnie było. Lewczuk tym razem nie sfaulował, ale nie zauważył Calvo i Hiszpan trafił do siatki po raz drugi. Probierz wytrzymał jeszcze kwadrans, w końcu zdjął Lewczuka, wprowadził na jego miejsce Hermesa, gdy nie było już czego bronić.

Od tej pory Jagiellonia grała lepiej, Grecy rzadziej przechodzili linię środkową, nie mogli zatrzymać najszybszego na boisku Kamila Grosickiego. Jeden z jego rajdów i wycofanie piłki na środek pola karnego zakończyły się silnym strzałem Rafała Grzyba. 1:2 i porcja nadziei.

Jagiellonia miała jeszcze więcej dobrych okazji, ale żadnej nie wykorzystała. Szkoda, bo przy takim wyniku szanse na odrobienie strat w Salonikach są nieduże.

Ale Michał Probierz nigdy nie traci wiary: – Zabrakło doświadczenia i skuteczności. Dla wszystkich to był pierwszy mecz o europejskie puchary. Skoro Aris mógł tutaj wbić dwie bramki, to może nam się uda w Salonikach.

[i]Stefan Szczepłek z Białegostoku[/i]

[ramka][b]JAGIELLONIA BIAŁYSTOK – ARIS SALONIKI 1:2 (1:2)[/b]

Bramki: A. Calvo (3-karny i 7) dla Arisu oraz R. Grzyb (24) dla Jagiellonii.

Żółte kartki: Aris – D. Cesarek, A. Calvo,

D. Neto. Sędziował E. Berntsen (Norwegia). Widzów 5000.

Jagiellonia: Sandomierski – Lewczuk (22-Hermes), Skerla, Cionek, Norambuena – Kupisz, Grzyb, Kascelan, Lato (60-M. Burkhardt) – Grosicki, Frankowski (81-Makuszewski).

Aris: Sifakis – Neto, Guiaro, Lazaridis, Pereira – Nafti (79-Prittas), Toja Vega, Calvo (64-Cesnauskis), Javito – Cesarek, Koke (69-Kaznaferis).[/ramka]

Aris Saloniki to w europejskiej skali przeciwnik przeciętny, ale dla Jagiellonii trochę za mocny. W pierwszej jedenastce greckiego zespołu wybiegło tylko dwóch Greków – bramkarz i środkowy obrońca. A poza nimi czterech Hiszpanów, dwóch Brazylijczyków, Tunezyjczyk, Chorwat i Kolumbijczyk. W dodatku trener jest powszechnie znany w świecie: Argentyńczyk Hector Raul Cuper poznał nawet smak finału Ligi Mistrzów (z Valencią).

– Ja ich wszystkich bardzo szanuję – powiedział przed meczem trener Jagiellonii Michał Probierz. – Ale nie zamierzam się ich bać i wmawiam to samo piłkarzom. Jeśli boisz się przeciwnika to nie wychodź na boisko. Nie wiem, jakim wynikiem zakończy się mecz, ale wiem, jak się rozpocznie. Będziemy walczyć od pierwszych minut, Aris to jednak nie jest Barcelona.

Piłka nożna
Czas na półfinały Ligi Mistrzów. Arsenal robi wyjątkowe rzeczy
Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Piłka nożna
Barcelona z Pucharem Króla. Real jej niestraszny
Piłka nożna
Liverpool mistrzem Anglii, rekord Manchesteru United wyrównany
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Piłka nożna
Puchar Króla jedzie do Barcelony. Realowi uciekło kolejne trofeum