Wynik krzywdzi trochę gospodarzy. Wracający do ekstraklasy po rocznej przerwie Górnik nie był dużo słabszy od mającej marzenia sięgające mistrzowskiego tronu Polonii. Po straconym w 17. minucie golu – kiedy akcję Tomasz Brzyski, Łukasz Trałka zakończył strzałem głową Sobiech – Górnik nie tylko nie załamał się, ale długimi fragmentami był drużyną lepiej poukładaną i groźniejszą.
W Polonii jest teraz 22 zawodników chętnych do gry w pierwszym składzie i wczoraj, gdy z boiska schodził obrażony na cały świat Andreu Mayoral – nie podając ręki ani trenerowi, ani nikomu na ławce rezerwowych – być może uwidocznił się problem, o którym nikt wcześniej nie pomyślał: kłótnie w zespole.
Najlepszy na boisku nie był nikt z nowych, ale Adrian Mierzejewski, który w drugiej połowie podwyższył na 2:0, co wprowadziło do gry Polonii dużo spokoju. Mierzejewski zszedł z boiska, dając okazję debiutu w polskiej lidze Euzebiuszowi Smolarkowi. Piłkarz, który wprowadził reprezentację na mistrzostwa Europy w 2008 roku, w Zabrzu został wygwizdany, zanim dotknął piłki. Widać, że nie jest w najlepszej formie, ale widać też, że wystarczy mu solidnie potrenować, by wejść na poziom w ekstraklasie dawno niewidziany.
Górnik w piątkowy wieczór to przede wszystkim dwóch zawodników: Grzegorz Bonin i Aleksander Kwiek. Obaj często strzelali zza pola karnego, obaj trafiali w bramkę, ale cudem ocalały przy Konwiktorskiej Sebastian Przyrowski ani razu nie dał się zaskoczyć.
W drugim piątkowym meczu GKS Bełchatów pokonał Polonię Bytom 2:0.